Go down
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Maj 20, 2020 10:40 pm
MG MODE

Nawet Zagreús obawia się podejść do krzaków. Musiał czekać aż ktoś na wezwanie ujawni swoją obecność, co było dość dziwnym posunięciem. W każdym razie z krzaków wybiegł straszny i niebezpieczny czarno-biały kotek. Taki malutki, do rany przyłóż. Izydora uśmiechnęła się, widząc jak zwierzak sobie hasa po polance. Kotek zaczął przymilać się do kobiety okrążając ją dookoła i futerkiem głaskać Jej nogi. Wskoczyła potem na ramię kobiety liżąc swoje łapki. Ot, taka przyjemność przed przejściem do meritum sprawy. Gdzie jest Asklepiades? Z pomocą może przyjść jedna osoba, pobliską ścieżką szedł zarośnięty facet z fragmentem trzciny w ustach. Wyglądał na podróżnika.
- Oi! Zgubiliście się? -
Zapytał arystokratę i Jego towarzyszkę. Często tutaj widuje ludzi, ale zazwyczaj nie wyglądali na tak zaginionych jak ta rzekoma dwójka. Sam odzień nie prezentował się dobrze, przypominał tym ubiorem plebs lub coś podobnego. Może to celowy zabieg? Kotek wciąż siedział na Izydorze i nie kwapił się, żeby zejść.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Maj 20, 2020 11:12 pm
Zagreús wyczekując momentu, wreszcie zobaczył że to jak najzwyklejsze zwierzę, a dokładniej kot. Nie spodziewał się w ogóle, że to może być zwierzę, wreszcie może być pełno osób, które także mogły się tam akurat znaleźć, tak zwani cisi zabójcy. Arystokrata rozluźniając swoje mięśnie, zobaczył że zwierzątko powędrowało w stronę Izydory, której nastrój delikatnie najwyraźniej się poprawił.
-O mało nas nie wystraszyłeś, malutki... - zaśmiał się pod nosem i spoglądał jak kobieta bawi się z kotkiem. Niestety jednak za chwilę Czarnowłosy powrócił zmysłami do głównego motywu ich wyprawy, musieli odnaleźć Asklepiadesa, wreszcie znaleźli tylko po nim naszyjnik, ale co dalej? Czerwonooki rozglądał się, czy jeszcze nikogo nie ma w pobliżu, dlatego też kiedy zamierzał wskoczyć na tutejsze pobliskie drzewo, usłyszał jakiś męski głos. Młody Grek powstrzymując swój wyskok, spojrzał w stronę osobnika, który akurat przechadzał się po tutejszych terenach. Wyglądał jak te osoby, które przedtem Syn Albere widział w biedniejszej dzielnicy, kiedy przechadzał się po Rodorio. Przyszły Rycerz jednak nie zważał na wygląd osób, czy były bogatsze, czy jednak wywodziły się ze slumsów, może będzie coś wiedział na temat Łysego Mężczyzny.

Dziedzic Asfodelów podchodząc w stronę Pana nieznajomego, stanął kilka metrów od niego i wypowiedział się następująco:
-Witam cie, jaśnie Panie. Moje imię to Zagreús, wraz z moją koleżanką szukamy Łysego Mężczyzny, gdyż zaginął. Nie widział Pan może takiej osoby, dość umięśniony, Łysa glaca z brodą na twarzy także. Mamy nadzieje, że może był przez kogoś widziany, znajoma się bardzo niecierpliwi. - rzekł i delikatnie zmienił wyraz twarzy na smutniejszy, by pokazać że to nie jest żadne kłamstwo. Zagreús nie wiedział czy dostanie odpowiedź ze strony nieznajomego przechodnia, czy jednak dalej będą musieli z Izydorą szukać Asklepiadesa, który nie wiadomo gdzie się podział.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Czw Maj 21, 2020 11:48 pm
MG MODE

Tajemniczy Jegomość poprawiał słomiany kapelusz na swojej głowie obserwując dwójkę podróżników. Biła od Niego pozytywna energia, której niestety nie ma jak wyczuć, ale raczej był przyjaźnie nastawiony. Wysłuchał tego co powiedział Arystokrata, a następnie wlepił wzrok w nieboskłon, jakby chciał sobie coś przypomnieć.
- Widziałem jednego takiego i nawet z nim rozmawiałem przez chwilę. Tachał na plecach dość sporych rozmiarów skrzynkę i chyba wpadł w zasadzkę, bo kilkoro osobników obrało za cel właśnie Jego. Próbował stawić czoła każąc mi zwiać. Ba, nawet jednego lub dwóch sam położył, lecz potem musiał uciekać. -
Wydał z siebie dość długi ciąg wyrazów, ale wciąż nie jest to konkretna odpowiedź jaką sobie życzyła para osobników. Gdy tylko skończył opowiadać, Jego uwagę przykuło dziewczę, które z dziwnych powodów kojarzył.
- Rude włosy, zielone oczęta. Tak... Ten wasz łysy kolega kazał mi Tobie dać to. -
Zza pazuchy wyciągnął list i wręczył go Izydorze. Rudowłosa chwyciła papierek w swoje dłonie i spojrzała na Zagreúsa, jakby chciała, żeby to właśnie On podpowiedział Jej czy powinna przyjąć ten list. Niepewne patrzała na kopertę, nie wiedziała czego się spodziewać.
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pią Maj 22, 2020 12:02 am
Zagreús spokojnie wyczekiwał momentu, który nadejdzie gdzie starszy mężczyzna zechcę odpowiedzieć na pytania. Na szczęście On oraz Izydora nie musieli zbyt długo czekać, gdyż nieznany im jegomość zaczął mówić, było w nim coś akceptacyjnego...tylko nie wiadomo co. Arystokrata nie chciał o tym rozmyślać, dlatego też bacznie słuchał słów Starszego Pana, który powiedział że widział kogoś takiego, no i podobno Asklepiades został zaatakowany!? Czarnowłosy nie spodziewał się tego, po co ktoś w tak spokojnym miejscu, atakowałby inne osoby postronne? Czerwonooki nic z tego nie rozumiał, pogładził się po swojej gładkim podbródku, a potem znowu Mężczyzna ze słomianym kapeluszu przemówił i opisał dokładnie znajomą Młodego Greka i faktycznie, tak ona wyglądała. Nieznajomy wyciągnął dłoń z jakimś zapieczętowanym listem w stronę kobiety, który oczywiście zaakceptowała wiadomość i nie wiedziała co ma z tym zrobić. Przyszły Rycerz spojrzał na nią, a potem jeszcze raz na zapakowaną wiadomość od strony Asklepiadesa.
-Nie chciałem tego mówić, ale musisz spodziewać się nawet najgorszego....jeśli jednak będziemy wiedzieli gdzie go znaleźć, sam się tam udam, a ty bezpiecznie wrócisz do miasta. - powiedział, gdyż pamiętając o śmierci Anaksymandera, nie chciał także widzieć śmierci Izydory, gdyby sytuacja się drastycznie zmieniła. Dziedzic Asfodelów wypuścił na spokojnie powietrze, wszystko dokładnie kalkulując i myśląc nad tym teraz co postanowi Panienka.
-Jeśli jednak nie chcesz tego zrobić, nigdy go nie odnajdziemy, a jest to dla ciebie bardzo ważne, prawda? - uniósł jedną brew ku górze i jego mina sugerowała powagę, teraz dopiero po raz pierwszy miał taką mimikę twarzy. Nie był na tą chwilę uśmiechnięty, On to brał na poważnie, ponieważ nadal odczuwał ciężar zmarłego Mędrca, nie chciał być winien za kolejną śmierć oraz mieć krew niewinnych na swoich dłoniach. Musiał jednak poczekać, aż dziewczyna zadecyduje co zrobi z tym faktem, gdyż to od jej decyzji będzie zależało to czy przeczyta tą informacje czy nie.
Posejdon
Posejdon
Liczba postów : 218

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sob Maj 23, 2020 11:58 pm
MG MODE

Izydora nie była pewna tego co jest ukryte w kopercie, ale nie bacząc już na nic i wysłuchując słów arystokraty przełamała się i postanowiła postawić na swoim.

Spoiler:

Tak brzmiała treść listu, który potem rzuciła na ziemię i szybko podbiegając ze łzami w oczach do tajemniczego. Chwyciła go za fraki, a nawet podjęła próbę szarpnięcia podróżnika, wskutek nagromadzenia negatywnych uczuć. Żeby poznać szczegóły, Arystokrata musi poznać treść listu.
- Gdzie On się udał?! -
Musiała zapytać Jegomościa, a po prostu emocje wzięły nad nią gór i nie myślała racjonalnie. Może faktycznie źle, by się to dla niej skończyło, ale w dalszym ciągu rozchodzi się przecież o życie bliskiej Jej osoby. Wciąż potrząsała pustelnikiem nie zważając na Jego prośby o przestanie czy próby oderwania się od tej nawiedzonej kobiety.
- Weź... Uspokój... się. Powiem... tylko przestań... to robić! -
Dotarło właśnie do niej, że nie postąpiła zbyt słusznie, wciąż ze łzami w oczach, ale puściła biednego podróżnika, chcąc jednak otrzymać jakieś informacje.
- Udał się w stronę gór. -
Otrzepał się i poprawił swój odzień i z niesmakiem poszedł w swoim kierunku. Izydora zaś zostawiając w tyle Zagreúsa pobiegła ile sił w nogach ku górzystym terenom. Nic nie była w stanie Jej zatrzymać, co powinien w takim wypadku zrobić Arystokrata?
Zagreús
Zagreús
Liczba postów : 158

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Mały Lew

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Nie Maj 24, 2020 12:49 am
Zagreús czekając, aż ta otworzy pakunek z wiadomością, po dłuższej chwili wahania wreszcie go otworzyła. No cóż, spodziewał się takiej reakcji, że dziewczyna przeczyta ten list i bardzo szybko go opuści, potężny gniew zebrał się w jej uczuciach i zaczęła napastować starszego mężczyznę. Arystokrata chciał ją powstrzymać, lecz zanim to najpierw zrobił, podniósł kawałek papieru na którym była informacja, żeby go nie szukać. Czyli wszystko było jasne, Asklepiades miał jakieś tajne porachunki z niewłaściwymi osobami co trzeba. Czarnowłosy zbliżając się do kobiety, starał się ją odciągnąć, lecz ta mimo tego wyrywała się, najwyraźniej miała w sobie jakąś ukrytą siłę! Czerwonooki wreszcie nie reagował, gdyż Panienka sama przestał rzucać Starcem na boki, bo ten wiedział gdzie udał się ich Łysy znajomy wraz z bandziorami. Po otrzymaniu informacji ze strony nieznajomego osobnika, udał się w swoją stronę naburmuszony, no cóż, powinien się cieszyć że jakaś laska się w sumie na niego rzucała, ale co kto woli. Syn Albere chciał się wypowiedzieć w stronę młodej damy, lecz ta bardzo szybko pobiegła co sił w nogach w stronę górzystych terenów. Najwyraźniej Przyszły Rycerz musi postąpić rycersko i udać się za nią, nie chcę mieć kolejnych osób na sumieniu! Młody Grek wzdychając pod nosem pokręcił negatywnie głową i od razu ruszył w stronę gór, tam gdzie mieli się udać by odnaleźć Asklepiadesa, o ile ten jeszcze żył.

z/t - GÓRY
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pią Cze 26, 2020 11:03 pm
Spoiler:

Aiónios trochę zmieszany po walce z Névétte starał się nie okazywać słabości, lecz niektóre siniaki dawały mu się we znaki. Idąc tak swoją drogą dotarł do placu budowy, gdzie pewien Złoty jegomość właśnie stawiał kolejną cegiełkę, by pomóc tutejszym mieszkańcom. Wtem, gdy to pretendent przemykiwał obok tego widoku pomyślał, że sam mógłby pomóc w konstrukcjach, w końcu inżynier do czegoś się przydać musi. Jakby ktoś go wysłuchał - trójka Rycerzy podeszła, by poprosić jegomościa o pomoc. Aiónios uradowany tym zajściem złożył ręce i ze stoickim spokojem odrzekł towarzyszom Rycerzom:
- Z najmilszą chęcią, wreszcie jakaś praca dla inżyniera! - odrzekł lekko nazbyt podekscytowany pretendent z nutką ciekawości. - Cóż to za budowla? - dopytał, co by później nie wyjść na głąba. - Od czego mam zacząć ?- dodał ciut retorycznie. Sytuacja była na tyle korzystna, że nasz młody bohater nareszcie mógł popracować trochę na rzecz innych. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że Aiónios poza swym sprawiedliwym z resztą osądem, uwielbiał ofiarowywać napotkanym osobom swoje inżynierskie doświadczenie. Z tym jakże pozytywnym i pełnym (podkreślam po raz n-ty) ekscytacji nastawieniem, mężczyzna nareszcie przestał nawijać.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pon Cze 29, 2020 10:14 pm
~MG~
***

Żołnierze Ateny i Aiónios udali się razem do Shauna, który mimo wezwania przez Wielkiego Mistrza, wciąż pracował i pomagał wieśniakom.
- O ile się orientuję, a doświadczenia żadnego nie mam, to ma to być... Dobudówka? Jakiś spichlerz, nie wiem, może obora... - jeden z żołnierzy podrapał się po podbródku, a jego towarzysze zaśmiali się, nabijając się troszkę, jak to przystało na kolegów, z niewiedzy i naiwności swojego przyjaciela.
Będąc już na miejscu, cała czwórka została przywitana przez Shauna, który pomachał im z daleka, a gdy byli już bliżej, osobiście każdemu podał rękę, uśmiechając się przyjaźnie. Biła od niego tajemnicza, aczkolwiek przyjemna aura. Czyżby to był prawdziwy, szlachetny rycerz z krwi i kości? Przeciwieństwo Nemeia?
- Dziękuję za pomoc. - do uszu zebranych dotarł dźwięk starszego głosu, a gdy odwrócili się w kierunku źródła, ujrzeli mężczyznę w podeszłym wieku. Odziany był w robocze ubrania, trochę poplamione i przetarte, a na głowie miał słomiany, mocno zużyty kapelusz. Trzymał w rękach kosz z jabłkami, które otrzymał od żony jako podarunek dla pomagających ludzi. Żona stała kilkanaście metrów dalej, siedząc na fotelu bujanym i zajmując się szydełkowaniem.
- To... Od czego zaczynamy? - zapytał jeden z żołnierzy, a Shaun uśmiechnął się szerzej i wskazał palcem na tył domu. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że znajdowało się mnóstwo kłód, które należało przenieść w miejsce budowy. Każdy po, mniej więcej, trzysta centymetrów wysokości i 50 centymetrów średnicy. Do tego z większości wystawały jeszcze gałęzie, których należało się pozbyć.
Baran pokiwał głową, pokazując ręką, że wszystkie te słupy mają być przeniesione i odpowiednio przerobione. Klasnął w dłonie i odwrócił się na pięcie, machając ręką, by wszyscy za nim poszli. Wziął pod pachy dwie kłody, jakby zupełnie nic nie ważyły i ruszył, zrzucając je piętnaście metrów dalej, w miejscu gdzie stawiany był budynek. Póki co, jeszcze nic nie było tam postawione. Obok na ziemi leżał prowizoryczny plan na materiale, który był tak banalny, jak tylko się dało.
W tym samym czasie, po ścieżce prowadzącej obok domostwa, na wozie ciągniętym przez konie, zbliżał się pewien mężczyzna. Wyglądem i ubiorem od razu dawał do zrozumienia, że był kimś więcej, niż tylko zwykłym mieszkańcem Rodorio. Już z daleka przyglądał się z zaciekawieniem na to, co się działo...
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 01, 2020 6:01 pm
Aiónios lekko nazbyt podniecony sytuacją dopiero po kilku chwilach dostrzegł staruszka, któremu miał zamiar pomóc. Z uśmiechem podziękował za mały podarek i gdy tylko skończył pałaszować - ruszył do roboty. Widząc ciężką pracę Shauna, nie mógł teraz sobie pofolgować. Rycerze, którzy towarzyszyli Złotemu wydawali się być bardzo przyjaźnie nastawieni. Nie przebierając w słowach Aiónios postanowił czym prędzej wziąć się do roboty i wykorzystując swoje ostatnie treningi siłowe zabrał się do przenoszenia materiałów budowlanych. Korzystając z chwili chciał także zamienić słowo ze Złotym Rycerzem, nie ukrywając przy tym podziwu dla jego dobroci serca.
- Witaj, nazywam się Aiónios. Jesteś Złotym Rycerzem Barana, prawda? Miałem nadzieję spotkać jeszcze któregoś z was. Czy, gdy wykonamy całe zlecenie znalazłbyś chwilę na rozmowę? Mam sprawę, o której mogę porozmawiać jedynie ze Złotym Rycerzem lub Ateną - to powiedziawszy starał się uśmiechać. Szybko jednak przekonał się, iż Rycerz ten nie należy do rozmownych, wręcz do tych, którzy zbyt wielu słów nie kierują - starają się przede wszystkim działać. Starał się zatem ułożyć sobie w głowie jakiś sposób komunikacji, w którym mógłby z Shaunem w przyszłości porozmawiać.

Tymczasem praca była zacięta. Aiónios ani myślał by się poddawać lub zwalniać - jednolitym tempem przenosił obiekty w ustalone miejsce, by następnie pomóc je porozstawiać i odpowiednio oporządzić (gałęzie niespecjalnie nadawały się do konstrukcji domowych, choć miały swój urok w niektórych rozwiązaniach. Nie był do końca pewien, co budują, lecz wiedział, że w ten sposób zrobi coś dobrego dla ludności tutejszych krain. Głęboka potrzeba pomocy bliźniemu dodawała mu sił, których brakowało po walce z Névétte. Jeszcze kilka razy łapały go zakwasy bądź dawały o sobie znać sińce po tej batalii, w wyniku której doszło do dewastacji lokalnej flory i architektury.

Korzystając z chwili między pracą a regeneracją sił mężczyzna planował zamienić słowo ze starszym, który bardzo miło potraktował ich już na początku.
- Czy mogę wiedzieć, co takiego budujemy? Może mój zmysł inżynierski dałoby się tutaj jakoś wykorzystać. - zaproponował Aiónios, z nadzieją, iż będzie mógł pomóc w 100% swoich możliwości. Nie trzeba było wspominać, iż Aióniosowi dawno brakowało jakichś ciekawych projektów do realizacji. Był zatem w nadnaturalnej ekscytacji całym zajściem i nie przestawał uśmiechać się do ludzi. Rzucił nawet kilka zabawnych porównań, by rozbawić kolegów Rycerzy. Pretendent bardzo liczył, iż pracą u samych podstaw będzie mógł lepiej zrozumieć tutejszych ludzi i przysłużyć im się jako inżynier i przyszły Rycerz... a może i nawet artysta? Przez cały czas nucił sobie pod nosem jakieś melodie, które akurat zaprzątały mu myśli. Miał nadzieję, że szybko zlokalizuje jakiś instrument, który byłby inspiracją dla jego weny twórczej.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 01, 2020 8:03 pm
~MG~
***

Shaun uśmiechnął się delikatnie, gdy Aiónios do niego podszedł. Uścisnął mu dłoń i skinął głową. Kiwał nią, przytakując w ten sposób na zadawane przez młodzieńca pytania. Zaraz po tym, wskazał dłonią na stawiany budynek. Wziął się do pracy, jeszcze chwilę tu zostając. Wielki Mistrz go wzywał, ale chyba nie obrazi się o niewielką, malutką różnicę kilku minut spóźnienia?
Starzec odłożył kosz z jabłkami na stojącej nieopodal beczce i ruszył po dzban pełen wody, by pracujący mieli coś do picia. Zatrzymał się z nim przy Aióniosie, podając mu chochlę, którą wyłapywał wodę z dzbana.
- To skład na jedzenie, głównie pod zboże. Shaun wyszedł z inicjatywą, że przydałaby się taka skrytka, taki magazyn, więc zgodziłem się. Równy z niego chłop. Z was też, hłe hłe! - uśmiechnął się delikatnie, klepiąc młodego pretendenta po ramieniu.
- Jeśli masz jakieś pomysły, to śmiało, nanieś je na plan. Ja nie mam do tego głowy, eh... - westchnął cicho, ale jednak uśmiech ciągle gościła na jego ustach.
Tajemniczy wóz z równie tajemniczym jegomościem, dojechał w końcu pod domostwo. Konie zarżały przy zatrzymaniu, a woźnica zeskoczył na ziemię i otworzył drzwiczki, przez które wyszedł jego pan. Ubrany elegancko i schludnie, przepasany czerwoną płachtą, ruszył w stronę starca i budowlańców. Jego kręcony, siwy wąs powiewał majestatycznie przy każdym stawianym kroku. Zmarszczona twarz i zakola wskazywały na podeszły wiek, a siwe włosy tylko to przypieczętowały. Był wysoki i szczupły, a u swego boku miał ostry jak brzytwa miecz.
- Dzień dobry. - przywitał się kulturalnie. Sprawiał wrażenie przyjaznego człowieka, ale ciągle trzymał dłoń na rękojeści miecza.
- Co tu się wyrabia? Pozwolenie jest? - zapytał, patrząc podejrzliwie na starca. Ten zmieszał się, jakby nie wiedział co powiedzieć. Pierwsze słyszał o pozwoleniu!
- N-nie... Nie miałem poję-... - i bach! Twardy bucior przybyłego jegomościa wylądował na klacie jabłkowego starca.
- W takim razie rozbierać to! Natychmiast! - krzyknął, zabierając swoją nogę z klaty gospodarza.
Shaun rzucił dwa pale na glebę, stając między jednym a drugim starcem. Spojrzał w oczy agresorowi, a następnie totalnie go zignorował, pomagając wstać temu leżącemu. Otrzepał jego ubranie z kurzu i uśmiechnął się delikatnie na znak, że wszystko będzie dobrze.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Nie Lip 05, 2020 4:22 pm
Po krótkich oględzinach obecnych projektów Aiónios postanowił przyłożyć swoje bystre oko do projektu. Był bardzo starannie wykonany, więc starał się nie nanosić zbyt wielu poprawek lub dodatków. Budynek miał być przede wszystkim praktyczny. Przy podobnej ilości materiałów można by ewentualnie zaplanować budynek z dwiema dobudówkami na boku. Był to wystarczająco wysoki projekt, by móc dorzucić jakieś pięterko do przechowywania różnych rzeczy. Dokonując optymalizacji kosztów i zysków, Aiónios zaplanował delikatne poprawki w projekcie i ruszył do roboty. Był hiperaktywny, a trzeba wam wiedzieć, iż kochał wszelakie konstrukcje, czy to architektoniczne, czy wynalazki. W związku z tym zaprojektował mały mechanizm, który pozwalał na blokowanie i odblokowywanie drzwi. W ten sposób chciał zabezpieczyć magazyn przed kradzieżami. Dodatkowo Aiónios pomyślał nad ociosaniem pali drewna. Czterostronnie strugane drewno ze sfazowanymi krawędziami powinno być bardziej odporne na ogień, co stanowiła dość istotny aspekt, jeśli wewnątrz miało znajdować się zboże. Jest jeszcze opcja wykorzystania impregnacji drewna, jednak do tego Aiónios nie posiadał obecnie składników. Planował poszukać ich gdy już skończą podstawową konstrukcję. Miał także nadzieję, iż znajdzie odpowiednie narzędzia do obróbki drewna.

W jednej chwili pojawił się jakiś nieprzyjemny jegomość. Z tego co orientował się pretendent, tereny zielone nie należały do nikogo, a już tym bardziej nie trzeba było zezwolenia na jakiekolwiek konstrukcje pomagające w składowaniu żywności, czy zboża. W końcu to było na rękę każdego mieszkańca, który otrzymywał jedzenie.
- Witam, nazywam się Aiónios. Zakładam, że jest Pan wysoko postawioną personą, skoro wkłada Pan trud w sprawdzanie tutejszych dzieł architektonicznych. Przy okazji, interes budowy magazynu na zboże jest również korzystny dla Pana, prawda? W końcu składowanie zbóż jest bardzo istotne, jeśli chce Pan, aby okoliczne wsie i miasta miały dostęp do żywności, w szczególności przetworów zbożowych. Na rękę jest więc Panu przymknięcie oka w tej sprawie. Jest to działanie na rzecz całego regionu, które pomoże zarówno Panu jak i mnie, czy tym wieśniakom. Chyba nie chce Pan powiedzieć, że obojętny jest mu przyrost statystyczny w sprawie produkcji zboża? To byłoby bardzo nieodpowiedzialne. Przy okazji tutejsi ludzie ciężko pracują, a wszelkie koszty budowy ponosimy my. Jeśli potrzebne jest jakieś zezwolenie na budowę, bardzo chętnie udam się z Panem do osoby odpowiedzialnej za wydawanie takich pozwoleń i zamienię z nim słowo. Nie trzeba zaraz przechodzić do rękoczynu, szanowny Panie. - zarzucił swoim monologiem Aiónios, po czym spojrzał na Shauna i staruszka.

- Czy wszystko w porządku? Zajmę się tą sprawą! - powiedział i uśmiechnął się szeroko. Następnie skierował swój wzrok w stronę nieprzyjemnego staruszka, by móc w każdej chwili zareagować na ewentualny atak z jego strony. Był bardzo zdeterminowany, by pomóc tutejszym ludziom oraz by rozwiązać ten problem w sposób sprawiedliwy i dyplomatyczny sposób. Był jednak przygotowany na próbę pacyfikacji najeźdźcy w razie problemów. Nie lubił, gdy ktoś stawia swoje wybujałe ego ponad prawem.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Nie Lip 05, 2020 11:41 pm
~MG~
***

Aiónios wkroczył do akcji. Kolejny raz na swojej drodze spotkał kogoś, kto za nic miał życie innych. Najpierw Nemei, zniesławiony Rycerz Lwa, a teraz jakiś miejski jegomość, nieznana persona, wymagająca czegoś, co samo w sobie było jednym, wielkim żartem.
Mężczyzna spojrzał z góry na Aióniosa, po czym podniósł rękę do góry, chcąc skarcić młodzieńca za, jego zdaniem, niewyparzoną gębę.
- Zejdź mi z drogi, wieśniaku! - warknął i zamachnął się.

TRZASK!

Do uszu wszystkich dotarł dźwięk łamanej kości, a tuż po chwili żałosny krzyk! Złote światło biło od Aióniosa. Co...?
Po bliższym i dokładniejszym przyjrzeniu się, okazało się, że między młodzieńcem a starcem pojawiła się... Ściana! Mieniła się na złoto, przypominając taflę wody.
Shaun trzymał dłoń wyciągniętą w stronę dwójki rozmówców. Postawił barierę ochroną, by uchronić Aióniosa przed niepotrzebną konfrontacją. To nie tak, że nie wierzył w możliwości niebieskowłosego. Jako Złoty Rycerz, ochrona mieszkańców Sanktuarium, była jego najważniejszym zadaniem.
Baran marszczył złowrogo brwi, strasząc tym samym bucowatego jegomościa, który padł na kolana i trzymał się za rękę. Była złamana, w najlepszym wypadku.
- Khh... khh... Brać ich, chłopcy! - krzyknął, unosząc sprawną rękę do góry. Z wozu, tuż spod plandeki, wyskoczyło czterech rosłych mężczyzn. Dobrze zbudowani, wysocy, uzbrojeni. Ich twarze schowane były za hełmami, na których widniał dziwny symbol, przypominający węża. Każdy z nich miał bat i miecz przyczepiony do pasa. Śmiali się i paskudnie uśmiechali.
Nadszedł czas konfrontacji i nie było mowy o rozwiązaniu sporu w sposób pozbawiony rękoczynów.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pon Lip 06, 2020 12:22 am
Aiónios choć gotowy do kontrataku, w ostatniej chwili powstrzymał się, gdy przed nim stanęła potężna ściana stworzona przez Shauna. Czy na tym świecie wszyscy już powariowali?
- Dziękuję Shaun - kiwnął głową do Złotego Rycerza, a w jego głosie słychać było ogrom uznania. Sytuacja niestety przerodziła się w taką, z której nie było innej drogi niż przemoc. Młodzieniec z całego serca pragnął tego uniknąć, jednak najwidoczniej nie było mu to dane. Cofnął się, by stanąć obok Aries.
- Wybacz, że tak się to musi skończyć. Pragnąłem zakończyć to polubownie, ale ten waszmość chyba postradał zmysły... Wprawdzie nie mam zbroi, jednak nie pozwolę skrzywdzić tych ludzi. - to powiedziawszy zamknął oczy i wybudził swój niedawno uśpiony Cosmo. Po walce z Névétte wciąż nie był jeszcze w pełni sił, jednak nie powstrzymywało go to od reakcji. Przyjął pozycję bojową i starał się wyczuć swoich wrogów, po czym przejść do ofensywy. Po rozgrzewce z przyjaciółką i przenoszeniu materiałów, raczej nie potrzebował dodatkowego pokrzepienia do bitwy.

Z pozycji Ginga opatrzonej już w rozszalałą Balanco, Aiónios ruszył przy pomocy Cruz dookoła swoich przeciwników. Dzięki wykopom miał nadzieję utrudnić im jakiekolwiek strategie, a przy dobrej okazji kopniak z Cruz byłby opatrzony w Cosmo Kick. Pretendent był skupiony, to już nie były kocie igraszki z Névétte, to była prawdziwa batalia przeciwko złu, jakie zalęgło się na tym świecie. Obiecał sobie i Névétte, że stanie się silniejszy i pokona Nemeia. To był pierwszy kamień milowy, z którym przyszło mu się zmierzyć. Aiónios ani myślał się poddawać. Czym prędzej przyśpieszył i wyciągając wnioski z walki przeciwko przyjaciółce, zmieniał tempo co jakiś czas, by utrudnić wykrycie stylu bitwy przez wroga. Zadbał także o to, by odpowiednio bronić się dzięki różnym rodzajom Esquivy a także Cocorinhy, w razie gdyby było to potrzebne. Korzystając z okazji, starał się jednak odciągnąć nieprzyjaciół od placu budowy i mieszkańców. Wiedział także, że w razie kłopotów towarzyszą mu Rycerze i Shaun. Mimo to nie chciał na nich polegać, a jedynie przetestować własne możliwości, nad którymi ciężko pracował ostatnimi dniami. Przy pomocy swojej elastycznej swobody podczas ruchów, Aiónios był w stanie o wiele łatwiej poruszać się między nacierającymi wrogami, co jakiś czas sprzedając im Cosmo Kick znienacka.

Obmyśliwszy strategię Aiónios otworzył oczy i z szybką myślą począł ją wykonywać, jednocześnie obserwując otoczenie. Każdy jego fragment mógł mu być na rękę, by wykorzystać niekonwencjonalne metody, tak jak w przypadku Névétte. Szybko i sprawnie odsuwając przeciwników od mieszkańców - pretendent miał z tyłu głowy plan awaryjny. Próbował sam zwalczyć czterech wrogów, co na pewno nie było obarczone wielką szansą sukcesu, jednak odpowiednio rozegrana partia szachów mogła być wygrana nawet w najgorszej pozycji. Dobre rozeznanie terenu było kluczowe. Ważne było także, by nie narazić mieszkańców. Oprócz czterech oprychów w tle znajdował się złamano-ręki dziadzio, który miał jeszcze sprawną drugą rękę. Trzeba było na niego uważać.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Wto Lip 07, 2020 8:38 pm
~MG~
***

Aionos ruszył dookoła przeciwników. Wspomagał swoje stopy energią kosmiczną, by w razie potrzeby wykorzystać technikę Cosmo Kick. Widząc jednak skocznego młodzieńca, rośli przeciwnicy zatrzymali się, nie chcąc wpaść na jedną z jego nóg. Esquiva i Cocorinha, póki co, działały sprawnie. Unikał ataków, które wyprowadzane były przez osiłków. Co więcej, Aiónios był mniejszy, więc i szybszy niż jego przeciwnicy.
Shaun stał nad nadpobudliwym, niemiłym starcem, który ciągle siedział na ziemi i trzymał się za rękę. Baran nie spuszczał go z oczu, mając zamiar dopilnować, by odpowiednia kara została wymierzona. Uszkodzona ręką to było za mało. Była to kara fizyczna, a takim ludziom jak on, należy się kara nie tyle co duchowa, co z pewnością finansowa, by poczuł ogrom strat na jedynej rzeczy, którą kocha.
- Ten kawał blachy ci nie pomoże... Tak cię urządzę! I tamtych gnojków też! - jad wydobywał się z ust rannego starca. Shaun westchnął cicho, kiwając głową na boki, bez aprobaty.
Siły podzieliły się równo. Trzej strażnicy Sanktuarium kontra trzej rozbójnicy. Aiónios kontra czwarty zbój. Jak na razie, nie padł żaden krytyczny cios. Pięści i kopniaki były skutecznie blokowane i omijane przez jedną, jak i drugą stronę barykady.
Gospodarz zabrał swoją żonę i zamknęli się w domu na cztery spusty, obserwując wszystko przez okno znajdujące się na piętrze.
Pale drewna leżały wolno, tylko czekając, aż ktoś postanowi z nich skorzystać. Wbita siekiera w pień również dawała dużo możliwości, niemniej jednak, mogła okazać się fatalną w skutkach.'
Mężczyzna, który stanął do bitki z Aióniosem, sięgnął po swój miecz. Wydobył go i wycelował jego czubkiem w młodzieńca.
- Nie podskakuj dzieciaku. Znudziło ci się życie? - zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Zakręcił ręką, bojowo wymachując ostrzem, po czym rzucił nim prosto w Aióniosa. Czas jakby zwolnił. Niebieskowłosy widział jak w jego kierunku zmierza niebezpieczna, śmiertelna broń. Shaun widząc to kątem oka, odwrócił się odruchowo, chcąc uratować młodzieńca. Wyciągnął dłoń w jego stronę...
Czy mu się uda? Czy Aiónios uniknie miecza? Czy zniszczy go energią kosmiczną i rozbije na atomy? Czas pokaże.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 08, 2020 12:30 am
Widząc zbliżające się niebezpieczeństwo Aiónios mógł jedynie wykonać unik. Przejście Esquivą do pozycji niskiej powinno dać mu swobodę, a gdy tylko miecz znalazł się tuż nad młodzieńcem - ten postanowił wykonać przechwyt i złapać miecz za rękojeść, by następnie wbić go w ziemię. Nie zamierzał zniżać się do poziomu przeciwnika. W tej chwili postanowił ruszyć z pełną prędkością ku leżącym balom drewna, by posłać kilka pod nogi przeciwnika i następnie ruszyć w jego kierunku. Dzięki toczącym się balom ruchy przeciwnika były ograniczone i zmuszały go do odskoku bądź zejścia z drogi. W tej chwili Aiónios postanowił wykonać Mariposę, którą ćwiczył z Névétte. Wysoki wyskok opatrzony obrotem o 360 stopni miał sprawiać wrażenie pędzącego motyla, jednak stopę młodzieńca opiewała moc kosmiczna, która miała przekazać dodatkową siłę w postaci Cosmo Kick. W ten sposób większy przeciwnik albo wykona unik, albo srogo oberwie. W tym pierwszym przypadku, bądź co bądź bardziej prawdopodobnym - Aiónios planował odbić się od punktu lądowania i wyprowadzić z wybicia cios Cosmo Punch prosto w facjatkę oprycha.

Cała ta sytuacja wydała się pretendentowi niezwykle uciążliwa i niepoważna. Jednak właśnie to było zadaniem Rycerzy - obrona ludzkości w imieniu Bogini Ateny. Teraz pojmował to jeszcze lepiej, gdy jego mięśnie napinały się wraz z kolejno wykonywanymi ruchami. Pot spływał po jego skroniach dając znak o poprzedniej walce z Névétte. To jednak nie ostudziło determinacji z jaką Aiónios pragnął obronić mieszkańców wioski. Skupienie jego było w tej chwili na najwyższym poziomie - nie mógł sobie pozwolić na porażkę, szczególnie w oczach Złotego Rycerza. Jeśli nie potrafi pokonać nawet oprycha - może jedynie pomarzyć o zostaniu Rycerzem. Z obietnicą złożoną sobie i swojej matce - Aiónios ruszył przed siebie i z każdym ruchem, starał się coraz lepiej odczytywać przeciwnika. Jego zmysł percepcji musiał się rozwijać, a obserwując styl walki różnych przeciwników mógł to osiągnąć w sposób bardzo skuteczny. Duch walki jaki wstąpił w serce młodzieńca był jednak jedynie preludium do tego, co potrafił Nemei. Nie miał zamiaru się poddawać ani przez chwilę, w końcu aplikował do wysokiego stanowiska, które wiązało się z dorównaniem jednemu z najpotężniejszych Rycerzy Ateny.
- Jesteście dumni z bycia takimi ludźmi? Tanimi osiłkami do wynajęcia przez zepsutych do szpiku kości ludzi, jak ten tutaj? Walka powinna być honorowa, przynosić Ci chwałę, a Wy wykonujecie brudną robotę dla człowieka, który za was by palcem nie kiwnął. Zastanówcie się, czy tak właśnie powinni zachowywać się prawdziwi wojownicy? My walczymy dla ludzi, którzy potrzebują pomocy. Ze szlachetności serca i poczucia człowieczeństwa. Walczymy w imię sprawiedliwości, w słusznej sprawie. A wy? Jaką macie wymówkę? Jesteście dumni z walki przeciwko bezbronnym wieśniakom? To jest wasza definicja rycerskości i godności człowieka?

Po tych słowach Aiónios ostatecznie postanowił skupić całą swoją energię w pięści i wykonać potężniejszą wersję Cosmo Punch z rozbiegu, by jego przeciwnik nigdy więcej nie pomyślał o wracaniu na złą ścieżkę. Pragnął przelać w to całą swoją energię, by pokazać oprychowi, jak głębokie są jego emocje. W głębi serca chciał, by Ci wojownicy przejrzeli na oczy i obrócili się przeciwko swojemu niecnemu Panu. Wiedział, że w głębi ludzkiej duszy tkwi dobroć i próbował ją obudzić, by wspólnie zaprowadzić na tym świecie porządek. Jeśli udałoby mu się poruszyć choć jedno serce, by zeszło z mrocznej ścieżki - zamierzał walczyć do utraty sił, do ostatniej kropli krwi.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 08, 2020 8:26 pm
~MG~
***

Aiónios pochwycił rzucony miecz i wbił go w glebę. Shaun odetchnął z ulgą, widząc, że młodemu człowiekowi nic się nie stało. Rycerz uśmiechnął się i wrócił do swojego zajęcia - pilnowania nadgorliwego starca. Popsuta ręka wydawała się nie mieć już żadnego efektu. Szczekał i kąsał tak, jakby nic mu się nie stało.

Pale drewna toczyły się w stronę przeciwnika Aióniosa. Wybijały się w górę, kiedy natrafiały na przeszkodę, stając się jeszcze bardziej nieprzewidywalnymi. Nie chcąc upaść przez jedną i oberwać kolejnymi, zbir usunął się w bok, uważnie obserwując groźne kawałki drewna. Gdy ponownie spojrzał w stronę swego przeciwnika, Aióniosa, jedyne co ujrzał to jasne światło i poczuł ból. Oberwał butem prosto w twarz, widząc od razu gwiazdy. Upadł, szurając kilka metrów ciałem po twardej glebie. Otrząsnął się po chwili, tępo patrząc dookoła siebie. Szumiało mu w uszach, a gdy w dostatecznym stopniu odzyskał zmysły, skupił swoją uwagę na Aióniosie, wygłaszającym przemówienie. Zamierzał trafić do serc oprychów, chcąc ich nawrócić na dobrą stronę. Na stronę światłości i miłości. Czy był na to jeszcze czas? Czy nie było już za późno?
Mężczyzna zaczął się podnosić. Właśnie wtedy nadleciała pięść Aióniosa, wzmacniana buzującą, rozgrzaną energią kosmiczną. Aura kosmosu otulała zaciśniętą pięść niebieskowłosego. Zbir padł nieprzytomny. W powietrzu widać było wybity ząb, który poszybował w górę i zginął gdzieś w trawie.

BACH!!

Aiónios poczuł silny ból z tyłu głowy. Padł na glebę, a właściwie na swojego wcześniejszego przeciwnika. Gdy odwrócił głowę i spojrzał za siebie, ujrzał kolejnego zbira. Trzymał pal, którym przed chwilą zdzielił niczego nie spodziewającego się pretendenta. 
Żołnierz Sanktuarium, ten co wcześniej stanął z nim do walki, siedział pod drzewem. Jego noga była złamana, a kość wystawała na wierzch. Nie był w stanie walczyć.
- Ładna przemowa. Mamusia ci napisała? - rzezimieszek splunął pod nogi Aióniosa, rzucając pal drewna gdzieś na bok.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 08, 2020 9:35 pm
Aiónios odrzekł tylko z uśmiechem:
- Gdyby moja matka żyła, dopiero dostałbyś łupnia - nie czekając zbyt długo, postarał się ze swojej pozycji podciąć przeciwnika i ułatwić sobie przejście do Gingi oraz ewentualnych Esquiv. Rycerz doznał złamania otwartego, to niestety było bardzo niekorzystne. Pretendent nie mógł się jednak tak po prostu poddać. Zbierając powoli zmysły starał się utrzymać równowagę po ciosie w głowę. Jego zmysły równowagi i wzroku dawały mu spore wibracje całym światem. Chcą tego uniknąć Aiónios zmuszony był zamknąć oczy i starać się wyczuć przeciwnika na tyle dobrze, by wyprowadzić celny cios. Nie zamierzał się poddawać ani na moment.
- Nie widzicie, ile zła niesiecie pomagając takim jak on? Z wielką siłą wiąże się ogromna odpowiedzialność. Powinniście chronić słabszych, a nie ich nękać pod dowództwem chciwego starca. Pieniądze są dla was więcej warte niż wasza dusza?

Kolejny atak wyprowadzony był już z otwartymi oczami. Przez wyjście z Gingi do Mariposy, Aiónios chciał przedrzeć się do wroga w postaci zmyłki, by następnie postawić stopę na ziemi i wykonać szybki Cruz wzmocniony przez Cosmo Kick, by dać przeciwnikowi wciry. Następnie planował manewrować w pełni prędkości dookoła przeciwnika przy pomocy swojej zwinności. Chciał także wykorzystać przewrót, który wykonał podczas sparingu z Névétte. W tym celu wykonał przeskok za plecami przeciwnika i wyprowadził ku niemu kolejny kopniak z Cruz.

Bacznie obserwując, co się dzieje dookoła, Aiónios miał na celu znalezienie sposobu na dostanie się do rannego towarzysza. Taki uszczerbek na zdrowiu może go słono kosztować, jeśli nie uleczyć go szybko. W pewnym momencie jego oczy spotkały się z Shaunem, który pilnował starego wygi. Aiónios starał się przekazać swoją determinację, by pokazać, iż traktuje tę sprawę poważnie. Zwrócił swój wzrok na przeciwnika i szybko się od niego odsunął, by oczekiwać, co wydarzy się dalej. Zwracał także uwagę, czy kolejni napastnicy nie zbliżają się z odsieczą.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sob Lip 11, 2020 5:09 pm
~MG~
***

Złoczyńca zaśmiał się głośno, nie robiąc sobie nic ze słów Aióniosa. Na jego nieszczęście, zignorował fakt, że nawet przyćmiony pretendent, to wciąż niebezpieczny pretendent. Widząc zamknięte oczy młodzieńca, czuł się wygranym. Nie spodziewał się, że to był ruch taktyczny. Zignorował zagrożenie i po chwili znalazł się na łopatkach. Zwinne ruchy Aióniosa, jego styl walki, były zbyt trudne do sparowania dla zwykłego mięśniaka. W dodatku, nadmiar mięśni spowalniał i krępował jego ruchy. Siła kosztem zwinności, ale czy było warto?
Spojrzenia Aióniosa i Shauna spotkały się ze sobą. Ten drugi skinął głową do niebieskowłosego, mówiąc przez to, że dobra robota. Zaczynali się rozumieć bez słów, a na polu walki było to bardzo cenną rzeczą. Teraz, co prawda, była to bójka, ale działały w człowieku te same instynkty.
- Przepraszam... Cholera... Wziął mnie z zaskoczenia... - ranny żołnierz starał się zachować zimną krew, ale widok kości, która wyszła na wierzch, by zobaczyć trochę świata, przeszkadzał w zachowaniu spokoju. Nie wiedział co z tym zrobić, jak sobie pomóc. Mógł tylko bezczynnie siedzieć i liczyć, że jego towarzysze wyjdą z tego cało.
Pozostali dwaj siłowali się, przepychając się z rzezimieszkami. Wyglądało na to, że było to równe starcie. Shaun trzymał rękę wystawioną w stronę gburowatego starca, by przypadkiem nie próbował niczego głupiego.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sob Lip 11, 2020 10:33 pm
Aiónios korzystając z chwili przerwy od napaści postanowił sprawdzić stan towarzysza Rycerza.
- Trzymaj się, zaradzimy na to jakoś - to powiedziawszy wykorzystał bale drewna i uderzeniami z Cosmo Punch chciał jeden z nich połamać na mniejsze kawałki, by wykonać prowizoryczny stabilizator, następnie urwał kawałek koszuli, odsłaniając swoje rzadko odkrywane umięśnienie i amatorskie szyny były gotowe! Teraz trzeba było jakoś dostarczyć jegomościa do najbliższego doktora. Pozostawił w dłoniach Rycerza to co zostało mu ze skrawków koszuli, by mógł w razie czego bezpiecznie zatamować krwawienie.

- Staraj się nie ruszać za dużo, trzeba to zoperować u jakiegoś specjalisty
To powiedziawszy Aiónios uaktywnił swój tryb skupienia. Przyjrzał się pozostałej dwójce wrogów i ruszył, by pomóc temu Rycerzowi, który gorzej sobie radził. We dwójkę podziałają sprawniej. Bacznie obserwując ruchy kolegi postanowił wyczuć moment i podciąć jednego z przeciwników, następnie stając na rękach i wyprowadzając soczyste kopnięcie, wbijające w ziemię. Oczywiście ważnym było baczne obserwowanie sytuacji, jaka się wokół niego działa. Chciał współpracować z Rycerzami, by skutecznie odeprzeć nieprzyjemny atak. Liczyła się każda sekunda, by na czas dostarczyć rannego do lekarza. Wzrok pretendenta powędrował na Shauna, nadal pilnował starca, który ewidentnie nie widział nic złego w swoich poczynaniach. Nie tylko bezpodstawnie dokonał ataku w stronę Aióniosa, ale także pośrednio jest sprawcą urazu zewnętrznego jednego z Rycerzy. Szala się przechyliła. Ten człowiek powinien stanąć przed sądem, lecz nie jemu o tym decydować. Nie widział w tym starcu krzty dobra. Takie skąpiradła skażają ten świat każdego dnia swoimi toksycznymi zachciankami.

Skupiając swoją uwagę na przeciwnikach i swoich towarzyszach miał na celu unieszkodliwić pozostałą dwójkę zbirów. Im szybciej z tym skończą, tym szybciej Aiónios będzie mógł przetransportować rannego do szpitala lub uzdrowiciela. Nie zwlekając ni chwili dłużej postanowił ograniczyć ruchy wrogów przy pomocy Cruz. Nie wiedział jeszcze jak zareagują, lecz planował obserwować ich ruchy, by wyczuć odpowiedni moment do ataku.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pon Lip 13, 2020 10:40 pm
~MG~
***

Szybka pomoc Aióniosa okazała się być na wagę złota. Prężąc swoje muskuły, rzucił się znów w wir walki. Dołączył do jednego z żołnierzy, które dosłownie chwilę temu oberwał pięścią w twarz, lądując na łopatki. Jego przeciwnik był dość niski, ale dobrze zbudowany, więc krzepę w ręce miał. Niebieskowłosy zaatakował z zaskoczenia, wykorzystując swoje umiejętności związane z capoeirą.
Ostatni żołnierz krzyknął głośno, powalając przeciwnika silnym ciosem, oczywiście wzmacnianym energią kosmiczną. Jasny blask rozległ się od jego pięści. Hełm rzezimieszka pofrunął do góry, zaś on sam padł jak długi i nie podniósł. 
- Zabierz stąd Agatona! - krzyknął, odwracając spojrzenie w kierunku Aióniosa. Chciał wykorzystać młodzieńca, żeby ten zabrał rannego z pola walki.
- Damy radę! - w tej chwili popatrzył na Shauna, a ten skinął głową, trzymając za fraki starszego przywódce bandy, żeby nigdzie nie uciekł.
Agaton opierał się o drzewo. Patrzył ciągle na tę nieszczęsną nogę, wyobrażając sobie, że już na zawsze tak zostanie. Po jego policzku spłynęła łza. 
Wszyscy powaleni do tej pory przeciwnicy, powoli zaczęli się podnosić. Czasu było coraz mniej, a niebawem może być tak, że dostarczenie poszkodowanego w bezpieczne miejsce, graniczyć będzie z cudem.
Shaun spojrzał na Aióniosa i skinął do niego głową. Jego ciało spowite zostało złotą aurą, która wydawała charakterystyczny dźwięk. Wyglądała jak zamknięta wbrew sobie woda, którą ktoś zatrzymał w powietrzu. To był znak dla wszystkich, że żarty się skończyły.
Aiónios
Aiónios
Liczba postów : 75

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Lip 15, 2020 12:37 pm
Aiónios nie zwlekając skupił cały swój Cosmo, po czym pomógł Agatonowi przemieścić się w bezpieczne miejsce. Dostosowywał tempo tak, by nie zrobić mu krzywdy, przy okazji zwracając uwagę, czy nie nadciąga jakiś atak. Z jednej strony miał pomoc Shauna, z drugiej nie chciał zmuszać go do użycia prawdziwej siły Złotego Rycerza Zodiaku. Najbliższe stanowisko medyczne było kawałek stąd, jednak Aiónios nie poddawał się. Obiecał coś współtowarzyszom i zamierzał tego słowa dotrzymać.

Przedzierając się przez kolejne warstwy terenu zamierzał jak najszybciej pomóc Agatonowi znów stanąć na nogi. Pretendent nie mógł dopuścić, by ten wypadek zniszczył jego towarzyszowi życie.
- Jak się trzymasz, stabilizator pomaga choć trochę? - spytał zatroskany mężczyzna, wiedząc, że w takiej chwili przydaje się słowo na rozładowanie atmosfery. - Doprowadzę Cię do lecznicy, tam cię zoperują, nie martw się. Rach-ciach i staniesz na nogi - powiedział, by uspokoić Agatona. Cała ta sytuacja wymagała solidnego sądu. Aiónios słynął z pomagania ludziom w sporach, a siły używał w ostateczności. Dzięki treningom mógł sobie poradzić z przeciwnikami i dać im łupnia, co dało mu czas na uratowanie kolegi od gorszych obrażeń. Teraz jedyne, co się liczyło to dostarczyć go w bezpieczne miejsce, by mogli się nim zająć fachowcy. W głowie Aióniosa kręciła się myśl, by w końcu zabrać się za ten stos ksiąg medycznych, które leżą niedoczytane w jego chacie. Pierwsza pomoc to już i tak dużo, ale mężczyzna pluł sobie w brodę, iż nie potrafił podziałać nic więcej. Pierwszą rzeczą, jaką zapewne uczyni po powrocie to zgłębi tajniki ludzkiego ciała, by móc naprawiać ludzi tak samo, jak naprawiał zniszczone domy i konstruował różne wihajstry. Z tymi myślami, Aiónios oddalał się krok za krokiem od miejsca bitwy z myślą, by powrócić na nie, gdy już zaprowadzi Agatona w bezpieczne miejsce. Wiedział, że w razie czego Shaun przejmie inicjatywę i pomoże pozostałym Rycerzom.



Ostatnio zmieniony przez Aiónios dnia Wto Lip 21, 2020 7:01 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pią Lip 17, 2020 5:05 pm
~MG~
***

Aiónios pochwycił Agatona i razem udali się w stronę lecznicy. Żaden z nich nie chciał opuszczać swoich towarzyszy, ale nie było innej możliwości. Agaton musiał zostać zbadany przez prawdziwego lekarza, którzy zna się na swoim fachu. Złamanie, w dodatku otwarte, to nie byle co. 
- Tak... Pomaga, ale i tak boli jak diabli... - wystękał, wspierając się na Aióniosie. W tle słychać wciąż było odgłosy walki. Krzyki i ścierane ze sobą pięści.
- Czekajcie, chłopcy! - znajomy głos wdarł się w uszy dwóch młodzieńców. Do tego słychać było stukot kopyt i parskanie konia. 

Stuk, stuk, stuk, stuk~

To był gospodarz razem z żoną. Wymknęli się tyłem, by nie przeszkadzać przedstawicielom Sanktuarium w walce. Jechali bryczką, zatrzymując się przy Aióniosie i Agatonie.
- Prrr, Baśka! Szybko, wskakujcie! Szybciej się dostaniemy do szpitala! Nasza córa się nim zajmie! - po czym zeskoczył z wozu i pomógł Aióniosowi wnieść Agatona na pakę. Położył dłoń na ramieniu niebieskowłosego i uśmiechnął się delikatnie. Skinął głową i klepnął go w plecy. 
Gdy wszyscy znaleźli się na wozie, koń ruszył do przodu. Wszyscy w głowach mieli tylko stukot jego kopyt. Wszystko działo się tak szybko, że nikt nie był w stanie stwierdzić, kiedy przedsięwzięcia szlag trafił.
Będąc już blisko, pielęgniarka odziana w biały fartuch wyszła im naprzeciwko. Miała długie blond włosy, związane w warkocz. Była młoda, piękna, a jej oczy tak cudowne, jakby skryto tam sam kosmos. 
- Co mu jest? - zapytała jeszcze zanim Agaton został zniesiony z wozu.
_____
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Pon Sie 17, 2020 11:12 pm
Francuz wiedział o wypadku Derek’a z niedźwiedziem ale pamiętał jego walkę z iluzją na Wyspie Andromedy więc nie zdziwiło go gdy ten się speszył na słowa o Ulli, bo ta naprawdę by się o niego teraz martwiła aby nic więcej mu się nie stało. Jednak teraz stali przed Yami’m i czekali na dalsze rozkazy.
Srebrny Rycerz spojrzał na nich przenikliwie i spytał czy znają jakąś technikę, a adepci wymienili spojrzenia i bez słów doszli do wniosku , że można powiedzieć o jedynej znanej im technice wykorzystującej łańcuchy jako broń

-Znamy Nebula Chain ale jako iluzję – powiedział zdecydowanie zodiakalny byk

Podejrzewał ,że nie zrobi to na Rycerzu większego wrażenia ale taka informacja może być istotna gdy spotkają krwiożercze bestie. Po tej informacji skierowali swój krok za ich tymczasowym dowódca w stronę Rodorio. Znali tą drogę, bo pokonywali ją dzień wcześniej. Nie rozmawiali, bo też nie mieli za bardzo o czym. Ror zauważał, że jego towarzysz z Wyspy Andromedy mocno zaciska dłonie na orężu, jakby czekał tylko na jakieś zagrożenie. On sam miał je po prostu założone a wystarczył jedynie ułamek sekundy aby był gotowy do walki i miał je w dłoniach gotowe do starcia. Gdy Srebrny Rycerz Cerbera odwrócił się do nich i powiedział , że pójdą do gospody w celu zasięgnięcia informacji obaj kiwnęli tylko głowami i nadal szli za mężczyzną. Widzieli już skraj wioski pomiędzy drzewami więc na polowanie na drapieżniki oddalało się w czasie co bardzo cieszyło Francuza. Nie chciał walczyć z lwami w lesie gdzie mogły wychodzić spomiędzy drzew, a wiedział ,że te ssaki polują stadnie. Wolał toczyć pojedynek na bardziej otwartej przestrzeni gdzie będzie wiadomo ile jest napastników. Spokojną cisze przerwał krzyk jakby kobiecy. Francois od razu chwycił swoje łańcuchy w gotowości i rozglądał się na boki wypatrując wroga lub jakiegokolwiek ruchu. Ruszył też od razu za Yumi’m, a blondyn również ruszył za nimi. Po chwili byli na miejscu zbrodni. Cała trójka ujrzała rzeźnię jaką uczyniły sobie zwierzęta. Krwi i mięsa było pełno dookoła. Osoby o słabych żołądkach mogłoby zemdlić albo właśnie zbierałoby się im na wymioty. Ror był przyzwyczajony do tego widoku, bo mieszkając na gospodarstwie nie jednokrotnie widział jak zarzyna się zwierzę i później robi z niego wyroby. Tylko tutaj oprócz szczątek zwierzęcych były też i ludzkie więc martwy koń nie zrobił na nim większego wrażenia za to resztki kobiety już tak. Gdy Rycerz Cerbera powiedział aby przygotowali się do starcia Francuz był już gotowy a jego ciało otaczała aura koloru krwi. Była to intensywna barwa tak jakby krople krwi spadały na śnieg. Teraz czekał tylko na przeciwnika ale nie musiał długo oczekiwać , bo po kilkunastu sekundach za głazu wyszły dwie lwice. Srebrny Rycerz wcale nie przesadzał z rozmiarami kotów, bo te były ogromne. Lwy nie spieszyły się aby ich dopaść zaspokoiły pierwszy głód wiec teraz nie zabijają aby zaspokoić pragnienie krwi choć pewnie jeszcze by coś zmieściły. Francuz pierwszy raz widział te zwierzęta na żywo . Słyszał o nich z opowiadań ale nie sądził , że mogę rozróść się do takich rozmiarów i jak stado przetrwało w takim terenie, bo przecież musiało zaspokoić swój głód. Wydawało mu się , że można rozprawić się z nimi jak z wilkami albo jak Herakles pokonał Lwa nemejskiego czyli po prostu go zaduszając. Tylko jak zadusić drapieżnika będącego wielkością zbliżoną do krowy? Mieli łańcuchy i tego musieli użyć, w połączeniu z energią kosmiczną to broń jedyna, która może sprostać temu wyzwaniu. Spojrzał na Derek’a , działo się z nim coś złego. Jakby zaczął ogarniać go strach. Nie mógł pozwolić na to aby jego towarzysz w takim ważnym momencie spanikował. Przecież zmierzył się z iluzją niedźwiedzia i intruzem na Wyspie Andromedy. Teraz co prawda mieli dwie lwice naprzeciwko siebie, z których pysków kapała jeszcze ciepła ludzka i zwierzęca krew.

-Derek , spokojnie – powiedział spoglądając to na blondyna to na lwy – byliśmy już w gorszej sytuacji, wtedy przy wulkanie – powiedział stanowczo aby ten pozbierał się i stanął do walki

Miał nadzieję , że jogo słowa dodadzą chłopakowi z blizną otuchy i pewności siebie, której teraz była potrzeba jak na lekarstwo. Kilka sekund po słowach wypowiedzianych do przyjaciela lwice zaszarżowały na nich. Musieli z nimi się zmierzyć, bo wszelka proba ucieczki kończyłaby się śmiercią. Francois wiedział, że trening i dzisiejsza medytacja pozwoli mu przeżyć albo zginie ale powalczy jak najdłużej. Miał w miarę czysty umysł i teraz istniała tylko ich trójka i dwa koty. Wiedział ,że Derek szybko się pozbiera , bo wiedział , że ich przetrwanie zależy od ich współpracy, a Yami nie pokona dwóch lwów jednocześnie. Oni sami będą musieli zająć się jednym. Padło na tego po lewej stronie. Francois zamachnął się obiema wiązkami i posłał swoją broń tak aby oplotła szyję zwierzęcia jak najmocniej.

-Zajmij się jego łapami- krzyknął do blondyna

Liczył na to ,że jego towarzysz szybko zareaguje , bo jego oręż właśnie oplatał pędzące zwierzę i szykował się do błyskawicznego uniku a po nim spodziewała się mocnego szarpnięcia, a wtedy metal zaciśnie się mocniej na szyi lwicy. Wtedy też będzie idealny moment aby drugi adept splątał łapy drapieżnika.
Miał nadzieję , że Derek uczyni to o co go prosił i że za kilka minut wyjdą cało z tej opresji.

Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Sro Sie 19, 2020 1:22 pm
~MG~
***

Derek nie mógł się ogarnąć. Słowa Francoisa dotarły do niego, ale ciało nie chciało współpracować. Co innego walczyć z iluzją drapieżnika, a co innego stanąć twarzą w twarz z prawdziwą bestią. Zacisnął palce mocno na łańcuchach, a te cicho zaszaleściały.
Yami kątem oka obserwował dwóch pretendentów. Jak na razie, jeden z nich nie wypadał najlepiej. Czy to się zmieni? Lwi ryk przywołał go do rzeczywistości. Nim ruszył, Francois pognał pierwszy, zarzucając swój łańcuch na szyję bestii. Udało mu się za pierwszym razem, ale to nie było jeszcze zwycięstwo.
Cerberus chwycił za swój łańcuch i zaczął kręcić nim w powietrzu, by nadać pędu kolczastej kuli. Atak nie był wspierany energią kosmiczną, to miało być sprawdzenie siły i wytrzymałości przeciwnika. Nie zwlekając dłużej, cisnął kulą prosto w głowę nadbiegającej lwicy. Metalowa kula trafiła prosto w oko bestii, a ta upadła, ryjąc po glebie kilka metrów. Wielki łeb zatrzymał się tuż pod nogami Cerberusa. W jednej chwili na ziemi pojawiła się ogromna kałuża czerwonej juchy. Czy to był koniec lwicy?

Francois ciągle trzymał drugiego lwa na łańcuchu, a było to ciężkie zadanie, ponieważ zwierzę ciągle się wierciło i nie miało zamiaru się poddać. Derek stał za Yamim, ciągle ze sobą walcząc, aż w końcu... Przełamał się i ruszył z pomocą przyjacielowi! W chwili, w której chciał zamachnąć się rękami i wyrzucić łańcuchy prosto w łapy lwicy, niestety... Wielkie cielsko zerwało się z łańcucha Francoisa i zdzieliło swą ogromną łapą Dereka.
Yami i Francois usłyszeli głośny dźwięk trzaskających kości. Uderzony Derek wyrzucony został z impetem. Upadł kilkanaście metrów dalej, czemu towarzyszył żałosny, bolesny jęk. Przeturlał się po trawie i zatrzymał się pod jednym z drzew. Twarzą skierowany był w kierunku pozostałej dwójki. Z oczu, nosa, ust i uszu wypływała krew. Był cały poobdzierany i nie ruszał się...

Yami zacisnął mocno zęby. Lwica leżąca u jego stóp zaczęła się podnosić. Nim się zorientował, stała tuż nad nim. Otworzyła szeroko swój pysk i racząc Cerbera widokiem swych ostrych zębów, zamierzała urwać mu głowę. Srebrny Rycerz nie dawał za wygraną. Spowiła go granatowa, agresywna aura powstała z energii kosmicznej. Zamachnął się ręką, a jego łańcuch jakby ożył. Wspierana kosmosem, kula wleciała w sam środek paszczy lwicy, wybijając jej zęby. Pomknęła dalej, przebijając się przez gardło i niszcząc wnętrzności bestii. Głośny ryk sugerował ogromny ból. Cielsko spadło, przygniatając chwilowo Yamiego swoim ciężarem.
Francois został sam. Musiał w pojedynkę stoczyć walkę z ogromną lwicą, która szczerzyła na niego swoje zębiska, obchodząc go dookoła niczym wygłodniały wilk. Jej ślepia pełne były chęci mordu.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Czw Sie 20, 2020 7:31 pm
Francois za pierwszym razem zarzucił łańcuch na szyję lwicy. Był pewien swoich umiejętności ale czuł jak zwierze jest silne i nie będzie wstanie zbyt długo go utrzymać jeżeli nie otrzyma pomocy od towarzysza.  Mimo iż wspomagał się  energią kosmiczną to i tak mogło to nie wystarczyć do nierównej walki z napastnikiem. Zobaczył jak Cerberus  powala drugą bestię. Teraz była ich kolej.
    Cały czas miał nadzieję , ze Derek się pozbiera , a widział go pierwszy raz w taki stanie. Gdy ten jednak wykazał chęć pomocy został poturbowany tak ,że Francuz zamarł na moment w starucho życie Derek’a. Miał jednak na tyle zimnej krwi aby podjąć reakcję i nie podzielić jego losu. Wiedział ,że teraz jest zdany na siebie, bo Srebrny Rycerz po ostatecznym pokonaniu wielkiego kota  został nim przygnieciony. Teraz musiał zdać się na swoje umiejętności. Po tym jak lwica się zerwała znów musiał się z  nią zmierzyć.  Jeżeli szybko przegra to wszyscy zginą. Jeżeli szybko ja pokona to może uratują blondyna i kiedyś wróci do zdrowia i na Wyspę Andromedy gdzie  pewnie czeka na jego szybki powrót Ulla.  Ich mistrz również oczekiwał powrotu dwójki sowich uczniów.  
     Teraz zacisnął mocno dłonie na łańcuchach i skupił się na lwicy , pochylił się nieco do przodu aby mieć lepiej rozłożony ciężar swojego ciała. Starał się stać jednym organizmem ze swoim orężem jak i otoczeniem. Widział kły lwicy, z których kapała krew. Musiał podjąć akcję, bo inaczej skończy jak jego przyjaciel. Rozpalił jeszcze bardziej swoje cosmo, które było nieco niespokojne ze względu na sytuację , w jakiej się znalazł. Słyszał i czuł jak krew mu wrze w żyłach a uszy mu praktycznie pulsowały od napływu krwi. Oddech miał przyspieszony. W umyśle panowała jednak umiarkowana burza , choć czuł lekkie drżenie nóg musiał wykonywać każdy ruch perfekcyjnie. Inaczej czeka go śmierć. Nie maił zamiaru jednak ginąć tu. Nie takie było jego przeznaczenie on wiedział, że musi uratować Derek’a. Ruszył na lwicę  wymachując łańcuchem, ta również ruszyła z otwartym pyskiem na niego i wymachując łapą. Francois wiedział ,że musi być szybki i unikać pazurów. To jednak nie do końca mu się udało, bo poczuł jak został drapnięty. Na szczęście nie mocno ale z trzech ran sączyła się już powoli krew.  Lwica jednak straciła trzy zęby, bo łańcuch nie trafił jej tam gdzie miał czyli w oczy. Teraz znów stali naprzeciwko siebie ale nie na długo. Ta od razu odwróciła się do niego i znów dała susa do przodu. Ror znów usiłował ją pochwycić i udało mu się jak przedtem. Znów była na jego łańcuchu. Teraz zebrał energię kosmiczną i skumulował ja w sobie aby dodać sobie jeszcze więcej siły. Ta chciała się oswobodzić i szarpała się. Adept był cały zalany potem jednak metal leżał pewnie w jego dłoniach. Lata treningu sprawiły, że uczniowie potrafili to mimo mokrych dłoni. Francois wiedział ,ze traci siły i musi podjąć działanie i musi zaatakować. Burza myśli jak pokonać zwierze  zaprzątała mu głowę ale w końcu pojawiło się olśnienie jakby zesłane przez Atenę. Musiał zaatakować coś co uniemożliwi drapieżnikowi dalsze ataki a takim organem bez wątpieniem były oczy. Jeżeli oślepi kota to będzie bezbronny i wtedy będzie mógł go wykończyć i pomścić przyjaciela. Poczuł szarpniecie i poleciał w stronę oponenta jednak złapał równowagę i zrobił kilka kroków do tył tak, że znów łańcuch był naprężony. Znalazł się obok drzewa, to może była jego okazja. Naprężył mięśnie tak, że żyły wyszły mu na wierzch.  Skierował kroki w stronę drzewa. Następnie postarał się przyciągnąć odrobinę lwicę do siebie, która ta cały czas walczyła z łańcuchem. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko przebiegł  łańcuchem dookoła drzewa tak aby utrzymać jak najdłużej drapieżnika na wiązce metalu.  Gdy puścił metal drapieżnik poczuł ,ze nie jest utrzymany i powoli oswobadzał się z niego. Tymczasem Francois skupił całe cosmo w pięściach i pomknął do lwicy jak najszybciej umaił i zaatakował jej ślepia. Miał nadzieję , że ten atak pozbawi zwierzę zmysłu. Miał ułamek sekundy na powodzenie tego co właśnie zrobił puścił dwa pociski energii w stronę głowy aby zmylić kota. Teraz gdy był już nad nią aby zadać bezpośrednie uderzenie samica jeszcze podniosła głowę i wydała z siebie oszałamiający ryk ale francuz już był nad nią i w tym momencie zaatakował.
     Poczuł jedynie jak jego ręka uderza w coś niezwykle twardego. Ona już była swobodna z metalu i mogła się ruszać jednak dostał tą krótką chwilę na atak i nawet Yami nie wiedział czy adeptowi  z Wyspy Andromedy ta sztuka się powiedzie i wyjdzie z tego cało.
Sponsored content

Tereny zielone - Page 3 Empty Re: Tereny zielone

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach