Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Las

Pią Lut 14, 2020 6:23 pm
Las jest miejscem mocno... zalesionym. Drzewa, krzewy i ogólnie mnóstwo zieleni, pośród której żyją dzikie stworzenia. Zapuszczanie się tutaj po zmroku jest bardzo ryzykowne i mało kto się na to odważy. Dźwięki wydobywające się stąd nocą, takie jak szuranie, chrapanie, czy warczenie, skutecznie odganiają niedzielnych spacerowiczów.
Miejsce to jest tajemnicze samo w sobie. Nikt tak naprawdę nie wie, co tutaj się znajduje. Może tutaj być wszystko, jak i nic.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Sob Lut 15, 2020 11:04 pm
Odkąd opuścił ostatnią wioskę, minęło spokojnie z kilkanaście godzin. Spacerując sobie powolnym krokiem, Kiseki delektował się ciszą i świeżym powietrzem. Nie ma nic lepszego niż kawałek natury dla siebie, no ale wracając do podróży. Jakoż iż postanowił opuścić Azję, żeby wyruszyć gdzieś w świat. Wpierw trzeba dostać się do jakiegoś miasta z portem, tylko w sumie nie ma pojęcia gdzie to jest i też z jednej strony nigdzie mu się nie śpieszy. Dlatego też, powoli brnie do celu. Nie zważając na pogodę i niebezpieczeństwa, chociaż pogoda dziś dość ładna.
Poprawiając swój płaszcz, Crim przez chwilę spojrzał na swoją prawą dłoń. Odczuwał ostatni sparing, jaki przyszło mu stoczyć. Choć było to niewielkie uczucie, to jednak dawało mu do myślenia, że jeszcze długa droga przed nim. Nim osiągnie dostateczny poziom, żeby zemścić się na bogach. No jakby nie patrzeć, na razie trzeba przebrnąć przez las. Później się zastanowić nad dalszym rozwojem, teraz nie pora myśleć o trenowaniu. W końcu nie tylko tym się żyje. No i nie ma takiej potrzeby, żeby panicznie iść w stronę potęgi. Wszystko przyjdzie z czasem, nawet zemsta.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Nie Lut 16, 2020 3:59 pm
~MG~
***

Kiseki zmierzał przed siebie, kiedy nagle usłyszał szelest. Dochodził z tyłu, zza jego głowy. Gdy się odwrócił, ujrzał mężczyznę biegnącego w jego stronę. Oglądał się za siebie co chwilę i potykał się, jakby to był jego bieg o życie. Widząc stojącego Kisekiego, od razu skierował się w jego stronę.
- Panie, pomóż mi... Panie! - wykrzykiwał, padając na kolana do stóp Crima. Był to mężczyzna w średnim wieku, miał zakola na głowie, krzaczaste brwi i wąsy oraz brodę. Ubrany był biednie, wszędzie miał łaty i dziury, do których załatania zabrakło materiału.
Po chwili, na drodze z której przybył, pojawiło się trzech mężczyzn w hełmach i pancerzach. Od razu wyglądali na takich, co to nie planują niczego dobrego.

Spoiler:

- Zostaw dziadka, jest nasz! - krzyknął stojący po środku, a jego znajomy zamachnął się batem, uderzając nim o ziemię. Chmurka kurzu się podniosła i zaczęła leniwie opadać.
Uciekający mężczyzna podniósł się i schował się za Kisekim, trzymając go ręką za ramię.
- P-pomóż mi! - wyjąkał, błagając o pomoc.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Nie Lut 16, 2020 5:02 pm
Gdy tylko ujrzał człowieka, który desperacko przed czymś uciekał. Przez chwilę nawet się zainteresował, jednak trwało to dość krótką chwilę. Ponieważ, gdy zaczął błagać go o pomoc, to cały te zainteresowanie troszkę zmalało. Nie miał dziś jakoś humoru na jakiekolwiek porozumiewanie się z kimkolwiek, jednak gdy tylko dziadzio padł przed Kisekim, trochę w nim zawrzało. Nigdy nikt przed nim nie padał na kolana i raczej nie popierał takiej formy poniżania się, dlatego też postanowił po prostu zignorować dziadka. Co prawda same chęci nie są wystarczające, gdyż zawsze znajdzie się jeden lub trzy powody, dla których ciężko zmienić zdanie. Tymi powodami właśnie były trzy nieznajome osóbki, które były dość ciekawie odziane. Widać, że nie byle zbroja. Jednak tutaj nie chodziło o zachwycanie się wyglądem przeciwnika, a raczej ile mógłby dostać grosza za te kupy złomu. Zawsze jakiś grosz się przyda, nawet jeżeli miałby być zdobyty siłą.
Kiedy tylko słowa nieznajomego wpadły do uszu Crima, on nie zwlekając długo od razu odpowiedział.
- Myślisz, że posłucham takiego robala jak ty?
Jego ton był w miarę łagodny, jednak jego myśli całkiem wnerwione i to nie z powodu żołnierzyka. Sięgając do barku, podróżnik zrzucił z siebie rękę dziadka.
- Możecie go sobie wziąć, mam to gdzieś.
Dodał stawiając dwa kroki do przodu w stronę żołnierzy i odchodząc od tego dziwnego dziadka. Ważniejsze było teraz co innego, a mianowicie niezapomniane chwilę, których ostatnio mu brakowało. Żeby wspiąć się na sam szczyt, trzeba iść przed siebie i zburzyć każą ścianę, która tylko stoi na drodze.
- Jednak wpierw, zobaczymy czy jesteście na tyle silni żeby go sobie wziąć!
Wykrzyczał zadowolonym głosem, tym samym rozstawiając swoje ręce na boki. Zaciskając pięści Crim nie potrzebował więcej czasu, żeby się przygotować. Dlatego też po prostu wybił się z całej siły w stronę biczownika i zamachnął się prawą ręką, oczywiście dla zmyłki. Ponieważ gdy tylko dosięgnie ziemi, ponownie się odbije i tym razem po prostu będzie się starał zadać mocne uderzenie w podbródek z lewej nogi. Na początku zacznie delikatnie, najwyżej później wykorzysta jakąś energię. W tym przypadku, ważne jest żeby zmieść całkowicie przeciwnika z powierzchni ziemi.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Nie Lut 16, 2020 6:46 pm
~MG~
***

Mężczyźni uśmiechnęli się paskudnie, kiedy usłyszeli od Crimsona, że mogą sobie zabrać dziadka. Już mieli iść i spuścić uciekinierowi porządny łomot, kiedy Kiseki wypalił z tekstem, że będą mogli go zabrać tylko wtedy, kiedy okażą się silniejsi. To jeszcze bardziej rozbawiło napastników, którzy najpierw spojrzeli kolejno na siebie, a potem wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
Rozbawienie nie trwało długo. Skończyło się w tej samej chwili, w której Crimson wbił się kolanem w podbródek jednego z żołnierzy. To wybiło go trochę w górę. Do uszu wszystkich dotarł dźwięk bólu i żalu, a zaraz po tym mocnego gruchnięcia o ziemię.
Najpierw upadł biczownik, a po chwili jego bicz. W miejscu, w którym spadł, od nagłego kontaktu z glebą, podniósł się kurz. 
Pozostała dwójka spojrzała na siebie. Byli zaskoczeni. Ich kolega został powalony jednym ciosem, który poza odebraniem przytomności, złamał mu szczękę.
- Niemożliwe! Miało tu nie być takich osób! - krzyknął jeden z nich, ten skąpany w bieli, podbiegając do powalonego towarzysza. Sprawdził mu puls, żył.
Ten, który został przed Kisekim rzucił się na niego z pięściami, chcąc trafić go chociaż raz. Zamachnął się, a jego dłoń pokryła się błękitną łuną. Zebrał w niej energię kosmiczną!
- Giń, robalu! - krzyknął, wypluwając słowa razem ze śliną. Zaciśnięta pięść wypchnięta została w stronę Crima! Czy uniknie wzmocnionego ciosu?

Mężczyzna stojący za Kisekim, chcąc, nie chcąc, zaczął mu dopingować. Był jeszcze sparaliżowany strachem, więc nie wpadł na to, żeby kontynuować swoją ucieczkę.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Pon Lut 17, 2020 8:30 pm
Muza
Cały czas zastanawiał się czy nie jest jedynym, który może wspiąć się na szczyt i osiągnąć to czego inni nie mogą. Jednak im dłuższa podróż, tym zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, iż na świecie jest więcej osób potrafiących korzystać z energii kosmosu. Tylko pytanie, czy są na tyle zdeterminowani, żeby osiągnąć coś więcej niż tylko siłę? Choć duchy przeszłości pozostają w pamięci, to determinacja Kisekiego za każdym dniem rośnie coraz bardziej. A chęć zwycięstwa i zdominowania wszelakiego oporu, tylko bardziej go nakręca. Nie pozwoli sobie na porażkę, nie z byle kim, kto nie potrafi nawet zająć się czymś bardziej pożytecznym niż znęcanie się nad nic nie wartymi ludźmi.
Odwracając się na pięcie, Kiseki zamachnął się lewą ręką i tym samym skupił cosmo w pięści. Nie miał zamiaru unikać, czy tym bardziej bronić się przed napastnikiem. Po prostu chciał skontrować jego uderzenie swoim własnym. Dlatego zamachnął się od boku i skierował swoją pięść w pięść oponenta, mając na celu po prostu odbicie jej w drugą stronę. Jeżeli by się powiodło, ciemnoskóry po prostu by kontynuował i kontratakował w dokładnie tym samym momencie kiedy przeciwnik pozostanie na chwilę rozkojarzony. Prawa pięść powędruję w splot słoneczny, następnie lewa pięść wbije się w prawy polik.
Jednak na tym się nie skończy, gdy później wyprowadzi serię uderzeń i kopnięć. Zaczynając o dwóch prostych uderzeń w środek twarzy, by następnie przejść do uderzenia prawym kolanem w brzuch. A kiedy już przeciwnik ugnie się pod naporem siły, ponownie uderzyć kolanem tylko, że tym razem w twarz. Jednak w tym samym momencie starając się uderzyć łokciem w tył głowy, żeby trochę zmiażdżyć głowę przeciwnika za pomocą kolana i łokcia jednocześnie.
- Żałosne.
Rzucił, krótko by następnie zamachnąć się otwartą dłonią prawej ręki z naładowanym cosmo i spróbować przebić na wylot klatkę piersiową oponenta.
- Jeden po drugim będą upadać przede mną i stawać się schodami do mojego celu.
Brnąc przez chwilę w myślach, podróżnik spojrzał kątem oka na trzeciego osobnika. Żałosne, żeby uganiać się z tymi, którym i tak pozostało niewiele czasu. Marnować cenny czas żeby uganiać się za liściem, który kiedy upadnie i tak w końcu zgnije. Nie mógł jakoś tego przetrawić przez myśli, jak można radować się z takich rzeczy. Skoro są w jakiś sposób wojownikami... Wróć, nie są. Są to śmieci, które nie są warte zachodu. Wyrzutki, które myślą, że zdobyły siłę i mogą ją wykorzystywać przeciwko ludziom słabym. Nawet Crimson ma swoje granice, których nie warto przekraczać. Sama niechęć do wszystkiego wokół nie powinna być powodem do bezsensownego zabijania, nawet jeżeli celem naszego istnienia jest sianie samej śmierci. Cóż, nie ma co się przejmować. Wkrótce ich ból przeminie i staną się czymś bardziej pożytecznym, doświadczeniem, które pomoże rozwinąć się ciemnoskóremu. Każda walka, każda bitwa to krok ku zrealizowaniu celów. Dlatego też, Kiseki będzie brnął po trupach, aż któregoś dnia sam się jednym stanie. Taka jest cena za sprowadzanie śmierci na innych, trzeba się liczyć z tym, iż któregoś dnia dołączymy do poległych w drodze na szczyt.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Pon Lut 17, 2020 11:07 pm
~MG~
***

Pięści spowite energią kosmiczną... zetknęły się!

Kiseki skontrował atak, posyłając swojego przeciwnika do tyłu. Od miejsca zetknięcia obu pięści, rozszedł się podmuch wiatru. Zgarnął wszystkie liście i kurz z najbliższej okolicy, oczyszczając grunt pod nogami Kisekiego.
Atak na tym się nie skończył. Crim ruszył z odwetem, rozpoczynając własną kombinację, która zakończyła się w najgorszy możliwy sposób. Nie dla niego, a dla jego przeciwnika. Wytrącony z równowagi, skończył z pięścią w klatce piersiowej. Spojrzał na Kisekiego, a z jego ust wypłynęła bordowa krew. Zaczął się trząść, schylając głowę w dół i kierując swe przerażone spojrzenie na klatę. Łzy napłynęły do jego oczu. To był koniec. Zszedł na kolana i zsunął się z ręki swego oprawcy.  Padł martwy na ziemię.
Trzeci żołnierz, ten sprawdzający stan zdrowia pierwszego pokonanego, trząsł się ze strachu. Zamierzał porzucić swoich towarzyszy, cofając się coraz bardziej do tyłu. Tak się bał, że nie mógł wykrztusić słowa z ust.

Nagle, do uszu Crima i przestraszonego żołnierza dotarł dziwny dźwięk... Struny. Ktoś pociągał palcami za struny instrumentu, a zwykłe brzdękanie przemieniło się w melodię. Piękną i smutną. Nie była to zwyczajna muzyka. 


Kiseki, zerkając kątem oka na trzeciego, ostatniego przeciwnika, ujrzał jak ten pada na kolana i łapie się za głowę. Z jego oczu i uszu zaczęła płynąć krew, a on nie mógł zrobić nic, poza wydaniem ostatniego, żałosnego jęku, po którym skonał.
Melodia wciąż brzmiała w uszach Crima. Gdy spojrzał w stronę jej źródła, ujrzał opartego o drzewo mężczyznę. W przeciwieństwie do tamtych, ten miał zbroję z prawdziwego zdarzenia. W dłoni trzymał lutnię.
Muzyka ustała.

Spoiler:

- Nie spodziewałem się, że znajdę tu kogoś takiego. - zaczął mężczyzna, a jego głos był równie piękny, co melodia przez niego grana. Przekręcił głowę w stronę Kisekiego i spojrzał na niego, uśmiechając się delikatnie.
- Jak Cię wołają? - zapytał, sunąc palcem po strunach lutni.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Wto Lut 18, 2020 9:32 pm
Nie pierwszy i nie ostatni pada martwy na ziemię, czasami to aż im zazdrościł. Gdyby on mógł umrzeć parę lat temu, niestety teraz jest za późno. Bez wypełnienia swojego celu, nie ma zamiaru umierać choćby nie wiadomo co.
Jednak nie mając teraz ochoty przestawać, wzrok padł na trzeciego osobnika, ostatniego z całej tej słabej zgrai. Co prawda nim Kiseki podjął jakieś dalsze działania, naglę do jego uszu dotarła melodia. Przyglądając się dalej ostatniemu stojącemu na nogach, po chwili mógł zauważyć, że ten po prostu pada na kolana i zaczyna krwawić? Jego ostatni krzyk był dość godny pożałowania. Jednak nie to było tutaj najdziwniejsze, a bardziej dlaczego jemu nic nie jest? Jeżeli ktoś za pomocą dźwięku jest wstanie robić takie rzeczy, to zapowiada się dość nieciekawe spotkanie.
Gdy w końcu podążył wzrokiem do miejsca, z którego dochodziła melodia. Mógł zauważyć opartego o drzewo nieznajomego, tym razem kogoś o wiele ciekawszego. Nie chodziło już nawet o zbroję, którą miał o wiele lepszej jakości. A o sam aspekt siły, który się z niego wydobywał. Nie trzeba było zgadywać, że ów osobnik jest niebezpieczny. Dlatego tez nie ma sensu wszczynać bezsensownej walki, która może doprowadzić do ogromnych szkód życiowych. W chwilę całe nabuzowanie minęło z wiatrem i mężczyzna się rozluźnił, spojrzał jedynie na zakrwawioną rękę i zaczął ją wycierać o swój płaszcz. W momencie gdy melodia ustała, podróżnik ponownie spojrzał na nowego przybysza. On pierwszy postanowił wydobyć z siebie jakieś słowa, dlatego też Crim postanowił w ciszy ich wysłuchać.
- Widać każdego to dziś dziwi.
Odparł krótko, kończąc wycierać dłoń. Jakby nie patrzeć tamtych też zdziwiła obecność Crima w tym lesie, jakby się spodziewali, że są jedynym zagrożeniem w tej okolicy. No cóż, teraz to nie ma znaczenia. Mężczyzna zastanawiał się, czy warto jest dzielić się swoim imieniem. Jaki jest tego cel, nie miał pojęcia. Do tego miał w dupie kulturę osobistą, ale że jest wyjątkowa sytuacja. Po prostu pójdzie na przeciw losu i się przedstawi, tak dla świętego spokoju.
- Kiseki.
Odpowiedział, następnie spojrzał ponownie na swoją dłoń. Nie chciał chodzić zbytnio usmarowany posoką, zbytnio by to straszyło ludzi. Chociaż nawet nie o to chodziło, nie lubił być zbytnio ubrudzony. No ale wracając do rozmowy, która tak miło się zaczęła. Stawiając pierwsze kroki do przodu, ciemnoskóry zaczął powoli zmierzać w kierunku nieznajomego jegomościa. Nie wiadomo jaki ma cel, ani co planuje. Jednak miał to gdzieś, jednak warto było być bliżej niż dalej. Zwłaszcza, że jego umiejętność jest dość kłopotliwa. Nie czuł strachu, ani tym bardziej napięcia w atmosferze. Bardziej ciekawość oraz chęć kontynuacji rozmowy, ponieważ skoro tutaj znalazł się taki osobnik. To oznacza, że albo był z tymi trzema i przyszedł po dziadka, albo nie wiadomo.
- Zadam to samo pytanie.
Zbędna wiedza na temat imienia, ale może kiedyś się przyda. Jak na tą chwilę, wszystkie chęci walki zeszły na samo dno i pozostało tylko jedne wielkie ''Spać,, Choć może rozmowa będzie na tyle dobra, że pozostawi Crimsa pobudzonego. Ciekawiło go jeszcze tylko, co usłyszy od tego gościa . Bo raczej wątpił, że po prostu sobie pójdzie.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Sro Lut 19, 2020 5:55 pm
~MG~
***

Piękny mężczyzna, o urodzie niespotykanej w tych rejonach, swoimi błękitnymi oczami spoglądał na Kisekiego. Zatrzymał się przed nim, ale zaledwie krok, dwa, wystarczyły, żeby stanęli twarzą przy twarzy. Patrząc tak na niego w ciszy, tajemniczy rycerz nucił melodię, którą przed chwilą wygrywał na lutni.
- Kiseki. - powtórzył, uśmiechając się delikatnie. Kątem oka zerknął na lutnię, trzymaną w lewej dłoni i uniósł rękę wyżej, by i Crimson zwrócił uwagę na instrument.
- Czarny Rycerz Lutni, Sulafat. - przedstawił się i ukłonił się nisko, rozkładając ręce na boki i wycofując jedną nogę do tyłu. Dłoń przyłożył do swej piersi, a kiedy się wyprostował, oparł ją na swoim biodrze, przeczesując wcześniej swoje ciemne włosy. Te wprawiane były w ruch, a stał za tym delikatny wiatr. Zbierał za sobą liście z ziemi i zrywał nowe, prosto z koron drzew. Te wirowały chwilę w powietrzu, kręcąc się wokół własnej osi, by zaraz upaść na suchą glebę i zakończyć swój taniec.
- Owszem, dziwi. Nie często spotyka się w tych rejonach kogoś, kogo energia kosmiczna jest warta uwagi. - przechylił głowę w bok, unosząc kąciki swych ust w onieśmielającym uśmiechu.
- Powiedz mi, Kiseki... - zaczął powoli, mówiąc spokojnie i wyraźnie, jakby same jego słowa były muzyką. Patrzył Crimsonowi prosto w oczy, nie ukrywając swego zafascynowania. Sulafat zerknął na swoją lutnię, po czym przyłożył palce do strun i delikatnie sunął po nich w górę i w dół. Nie patrzył teraz na swego rozmówce.
- Komu służysz? - zapytał, kontynuując po chwili - Rycerza Ateny nie przypominasz... Oni nie są tacy brutalni. Czyżbyś był Widmem Hadesa? A może... może pochodzisz z Bluegradu? Stąd ten chłód w twych oczach? - pytanie padało za pytaniem. Nie dało się ukryć, że Sulafat dążył do czegoś konkretnego.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Czw Lut 20, 2020 5:11 pm
Czarny rycerz lutni, dość dziwne oznaczenie. No cóż nie było co aż tak się tym interesować, zwłaszcza, że osobnik wykonywał zbyt dużą ilość ruchów na sam gest przywitania się. Zastanawiał się przez chwilę, skoro tamci też mieli niby czarne zbroje. To nie należeli jakby do tego samego oddziału? Zazwyczaj armie noszą ten sam ubiór, żeby nie wyróżniać się podczas potyczek. Nawet jeżeli to prawda, to on po prostu nie przejmował się swoimi ludźmi. Cóż, w tym świecie rządzi siła. Nie ma co się przejmować jednostkami, które nawet nie potrafią nadążyć. Z resztą, nie pora rozmyślać nad tymi szczegółami. Ważniejsze jest teraz, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
Choć pytanie ,,komu służysz'' było dość nietypowe, chociaż mógł się mylić. W końcu jeżeli ktoś posiada moc, to zazwyczaj komuś służy. Komuś takiemu jak bogom, czy też komuś bardzo silnemu.
Pytanie za pytaniem, a Kiseki nawet nie zastanawiał się nad odpowiedzią. Jedynie to czekał, aż Sultarubard skończy mówić.
- Nie służę żadnemu przeklętemu bożkowi. Ich istnienie wprawia mnie w obrzydzenie.
Odpowiedział dość spokojnie, lecz było można usłyszeć nutkę gniewu w jego głosie. No ale też nie ma co za bardzo gadać na głos o swoim światopoglądzie, zwłaszcza, że nie wiadomo co preferuje druga strona. Niestety nawet jeżeli nie wolno, to Crim i tak wyrzuci z siebie to, co ma do wyrzucenia. On nigdy się nie obawiał niczego, a tym bardziej śmierci. W końcu z całej jego rodziny i grona przyjaciół, tylko on został przy życiu. Nie zostało mu nic, jak tylko iść na przód i wyjść na przeciw losu, który go tak źle potraktował. A wszystko to przez bogów, bo w końcu to oni kontrolują los. Przynajmniej tak myśli podróżnik.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Czw Lut 20, 2020 9:14 pm
~MG~
***

Istnienie bogów wprawia go w obrzydzenie? Toż to świetna wiadomość! Sulafat uśmiechnął się zadziornie. Owszem, sporo się poruszał, ale robił to z gracją, jakby melodia przez niego nucona, wprawiała w ruch jego kończyny.
- To świetnie się składa. - powiedział, przeczesując dłonią teatralnie swe czarne włosy. 
Palcem wskazującym pokazał na Kisekiego. Przez chwilę tak go trzymał, aż w końcu się odezwał.
- Skoro nienawidzisz bogów, miałbym dla Ciebie propozycję. Czarni Rycerze docenią w swoich szeregach kogoś takiego, jak Ty. Jesteśmy sami sobie panami, nie interesują nas sprawy maluczkich ludzi, ani tym bardziej zakłamanych bożków. - przejechał palcami po strunach lutni, a ta wydała cichy, nostalgiczny dźwięk.
- Po Twoich słowach wnioskuję, że chciałbyś się pozbyć boskiego robactwa. Czarna Zbroja mogłaby Ci w tym pomóc. Zyskałbyś nową siłę, a ja... Powiedzmy, że i mnie się opłaci. - uśmiechnął się paskudnie, szczerząc swoje białe zęby pierwszy raz od początku rozmowy. Paskudny wyraz twarzy zmienił się, ujawniając ponownie oblicze delikatnego mężczyzny.
- Zabiłeś moich dwóch ludzi. Jestem stratny. - Salufat podszedł do ciała tego pierwszego, z dziurą w klatce piersiowej. Butem przekręcił głowę ofiary w swoją stronę, chcąc zobaczyć wyraz twarzy, w którym zastygła w chwili śmierci. Ciągle trzymając nogę na policzku martwego mężczyzny, Rycerz Lutni przekręcił głowę w kierunku Kisekiego.
- To jak? Zainteresowany? - zapytał, przechylając głowę w bok, palcami skubiąc się po podbródku. 
Nie wiadomo, jaki miał w tym interes, ale zależało mu na tym, by Crimson skusił się na jego propozycję. Czyżby werbunek w szeregi Czarnych Rycerzy faktycznie miał się opłacić dla jednego i dla drugiego?

Mężczyzna, który wcześniej prosił o pomoc, zaczął się czołgać w stronę zarośli, gdzie za zasłoną lasu bambusowego, uciekłby w bezpieczne miejsce. Rycerz Liry, widząc próbę ucieczki, chwycił za swą lutnię i ze smutnym wyrazem twarzy, zaczął grać.
Starzec czołgający się po ziemi, zaczął krzyczeć i łapać się za gardło. Pod jego dłonią, na szyi, pojawiły się ślady duszenia, jakby ktoś go dusił... strunami.
Zawył żałośnie, a z jego szyi trysnęła czerwona krew. Zginął od razu. Lutnia spojrzał na Crimsona i uniósł kąciki ust delikatnie do góry.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 95

Kosmos
Frakcja: Żadna [Niby sojusz z czarnymi rycerzami]
Zbroja: Czarna zbroja wilka

Las Empty Re: Las

Sob Lut 22, 2020 10:56 am
A więc istnieje więcej osób, które gardzi bogami. W sumie to nie powód do zdziwienia, raczej było prawdopodobne, że są ludzie, którzy odrzucają ideologię bóstw. No ale sam fakt mógł trochę podtrzymać na duchu Crimsona, w końcu może nie będzie musiał sam brnąć przez tą ścieżkę. Chociaż, przy jego szczęściu i tak w końcu zostanie sam. Jednak jak to oznajmił wcześniej, nawet po trupach do celu. Skoro będzie możliwość, żeby jakaś sekta mu pomogła w zrealizowaniu celu, to on z chęcią na to przystanie. Nie ma co się zastanawiać, ani tym bardziej mieć na to negatywnych myśli.
- Czarna zbroja?
Spytał, bo w końcu nie wiedział zbytnio o co chodzi. Czyżby kawałek żelaza miał w sobie coś więcej, niż tylko wygląd? Nigdy nie przykuwał uwagi do osłon na ciało, ani tym bardziej jak niewydajne zbroje mu się wydawały. Wiadomo, zawsze jakiś ubytek w poruszaniu się. Jednak teraz to go zaciekawiło.
No a drugą kwestią było to, iż spodziewał się, że mogli być to jego ludzie. Jednak czy się tym przejmował? Nie, ani trochę. Po co komu słabi i bezużyteczni żołnierze, skoro nie są wstanie w trójkę powalić jednej osoby. Raczej jeszcze poszedł mu na rękę, więc tym bardziej ma to gdzieś. Są teraz ważniejsze sprawy, które trzeba rozstrzygnąć. Tak więc pomińmy odpowiedź na temat jego straty i przejdźmy do konkretów.
- Tak długo jak nikt z waszej grupy nie będzie wchodził mi w drogę, tak długo możecie liczyć na moją pomoc. Z chęcią przyjmę każdą ofertę, byleby wymazać bogów z kart historii.
Rzekł, następnie schował ręce pod płaszcz. Nie ma sensu już tutaj martwić się czymkolwiek, nawet tym dziadkiem, który błagał o pomoc. Nawet on nie został oszczędzony przez lutnię, no ale niestety takie jest życie. Słabi często są ofiarami silnych, dlatego też trzeba tylko przyzwyczaić swoje oczy do otaczającej nas brutalności świata. Nawet nad nim bogowie nie trzymali pieczy, skoro tak łatwo dali mu umrzeć.
- Prowadź.
Rzucił na koniec i po prostu podszedł do Salufata.
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Sob Lut 22, 2020 7:59 pm
~MG~
***

Mężczyzna padł, a pod nim zaczęła się pojawiać coraz większa kałuża krwi. Wiatr ruszał jego włosami i ubraniem, nieco spychając gęstą krew w kierunku, w którym wiał.
Sulafat, słysząc słowa Kisekiego, uśmiechnął się szeroko i ukłonił nisko, wykonując teatralne, karykaturalne gesty.
- Bez obaw, Kiseki... Nikt nie będzie wchodził ci w drogę. Nie obchodzi ich to, co robisz, tak długo jak współpracujesz. - uśmiechnął się i skinął głową, po czym wskazał na swój pancerz.
- Czarne Zbroje to nie tylko zbroje, ale reszty dowiesz się na miejscu. - znów pokiwał głową i podszedł bliżej Crimsona. Zerknął ostatni raz na trupy leżące za nim i westchnął cicho. Po jego minie widać było, że nie chciał, by do tego doszło. Owszem, sam odebrał im życie, ale tylko dlatego, że nie miał innego wyboru. Wieść rozniosłaby się w świat, a to mogłoby zaszkodzić całej frakcji. 
Spojrzawszy na Kisekiego, Sulafat przekręcił głowę w bok i odezwał się. Zadał pytanie, które z początku wydawać się mogło być nie na miejscu.
- Masz chorobę morską? - zapytał, wskazując ręką w stronę drogi, którą podążył pierwszy. Nie obawiał się niespodziewanego ataku. Trzymał dłoń na lutni, a palce na jej strunach. Był gotowy, by grać, ale miał nadzieję, że nie będzie musiał tego robić. Oczywiście, nie tak, by kogoś skrzywdzić.
Dłoń poszła w ruch i pierwsza melodia wybrzmiała. Z ust Sulafata wydobyły się pierwsze słowa, które brzmiały:
- Grosza daj Rycerzowi, sakiewką potrząśnij... - i śpiewał dalej, a jego muzyka roznosiła się w dal.

Szli dalej, przemierzając tereny Lushan. Opuściwszy gęsty, bambusowy las, dotarli do podnóża gór. Sulafat ciągle prowadził, przeczesując nowe ścieżki. Na pierwszy rzut oka, przejścia nie było widać, ale po wprawnym przyjrzeniu, wszystko okazywało się jasne i klarowne.
Na jednym z górskich wzniesień stała pewna osoba w kapturze. Specjalnie dała się zauważyć, a potem wycofała się. Sulafat jej nie widział, idąc cały czas przed siebie.
- Za tą górę zrobimy przerwę. Czeka nas przeprawa przez Syberię, więc musimy nabrać sił. - powiedział, dysząc trochę ze zmęczenia.
Dotarłszy do półki skalnej, rozpalił ognisko. Noc nadeszła szybko, a niebo zapełniło się gwiazdami.
_____
z/t -> Góry
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Las Empty Re: Las

Sob Sie 15, 2020 9:18 pm
___Złapana Mei machnęła kilka razy nóżkami i rękoma, jakby nie zauważyła, że Kitsune ją przytrzymała. Dopiero po chwili doszło do realizacji i zerknął na nią zdumiona, nie protestując, gdy została usadzona na jej plecach. Wesoło wierzgnęła, ale zaraz ostrożnie złapała się szyi dziewczyny, jakby w obawie, że mogłaby zlecieć, ale nie przejmując się tym, zaczęła uczennicą nawigować. Uniosła rączkę pokazując leśną ścieżkę za domem i poszły w tamtą stronę, podczas gdy wierny Kiba szedł u jej boku, nie chcąc zostawiać jej samej.
___Tędy! Tu przy tym połamanym drzewie trzeba skręcić! – zawołała Mei, kontynuując swoją opowiastkę. Gdy minęły wyszczerbiony kamień, opowiedziała Kitsune, jak wspinała się na niego, a Yuan wskoczyła na niego jednym skokiem. W polu widzenia pojawiły się krzaki jagód, więc kolejna wylewna anegdotka o zjadaniu jagód i podrzucaniu ich w powietrze dotarła do uszu dziewczyny... Meihui szczebiotała kompletnie niezrażona tym, że dziewczynę mogłoby to irytować... Albo, że kogoś mogą nie interesować jej słowa. Kiba zmarszczył nos i warknął cicho im głębiej wchodzili w las. Dziewczynka pokierowała czerwonowłosą dalej, minęły zwalony pień i maleńki strumy, zakręciły przy paprociach i... Znalazły się na ścieżce, gdzie połamane drzewo wieńczyło leśny widok. Mei umilkła raptownie, po czym gramoląc się, zsunęła z pleców Kitsune i popędziła do drzewa, przyglądając mu się pilnie. Obeszła pień naokoło, popukała w niego małymi piąstkami i zmarszczyła brwi. Jej ciemne oczy, za duże w drobnej twarzyczce wydawały się nagle bardzo poważne. - Spróbujmy jeszcze raz! - zawołała i złapała dziewczynę za rękę. Tym razem szły w milczeniu, Kiba dwa kroki za nimi, nieustannie pod nosem powarkując. Obeszły tę samą dróżkę – połamane drzewo, kamień, jagody, zwalony pień, strumyk, paprocie... I stanęły w tym samym miejscu w którym były. Mei przez dłuższą chwilę stała milcząc. W powietrzu czuć było coś innego... Czuć było coś jak cień kosmosu..? Kiba nieco się najeżył, a dziewczynka wykrzywiła buzię w podkówkę i z jej oczu zaczęły spływać łzy. Zaczęła wycierać je dłońmi, chlipiąc przy tym ze smutkiem... - Y-Yuan nie chce nas widzieć! Chyba jest na mnie z-zła... – ostatnie zdanie wypowiedziała zanosząc się łapiącym serce cichym płaczem... Ukucnęła na mchu, objęła głowę dłońmi i zalała się łzami.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Pon Sie 24, 2020 12:18 am

Dogonić Meihui nie było trudno i już po chwili siedziała na moich ramionach, wskazując ścieżkę, którą miałyśmy podążać. Cóż by to jednak była za przechadzka, gdyby mała nie zaczęła opowiadać o przeróżnych przygodach, jakie przeżyła w towarzystwie tajemniczej Yuan w tym czy innym mijanym miejscu? Tak oto dowiedziałam się kilku naprawdę ciekawych rzeczy. Czerwonowłosa z pewnością była zwinna i miała silne nogi, skoro jednym susem potrafiła wskoczyć na mijany kamień, z pewnością miała też jako takie pojęcie o roślinach, w końcu nie trudno w tych stronach znaleźć coś, czym można się otruć, prawda?
Przeszłyśmy obok zwalonego pnia, minęłyśmy strumyk, krzak paproci, aż wreszcie dotarłyśmy do drzewa, którego złamany pień nachodził na ścieżkę. Gdy Mei ucichła nagle, usłużnie przykucnęłam, pomagając jej zejść z moich ramion i stanąć na ziemi. Patrzyłam, jak podbiega do pnia, obchodzi go dookoła, przygląda mu się, jakby miała być na nim ściśle ukryta wskazówka zdradzająca miejsce pobytu Yuan. Wyglądało jednak na to, że dziewczynka nie znalazła tego, co miała znaleźć, bo zaraz chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w drugą stronę, mówiąc coś o drugim podejściu. Nie wiedziałam, o co jej tak właściwie chodzi, ale nie pytałam. Coś mi podpowiadało, że i tak nie otrzymałabym zadowalającej odpowiedzi, a tylko niepotrzebnie strzępiłabym język. Więc szłam dalej w ciszy, oglądając się tylko na powarkującego cicho Kibę. Mei wydawała się bardzo poważna w tym, co robiła, zdałam się więc na nią.
I tak po raz kolejny obeszłyśmy tę samą trasę, choć tym razem bez opowieści w tle, aż wreszcie znów stanęłyśmy przed tym połamanym drzewem. Wyczułam zmianę w powietrzu, coś, czego nie było tu wcześniej - ślad kosmosu. Wilczek zjeżył się, zapewne również czując otaczającą to miejsce energię, w końcu zwierzęta mają bardzo wyczulone zmysły. Zmarszczyłam lekko brwi pod maską, nie miałam jednak czasu, by bardziej się rozejrzeć. Tę właśnie chwilę wybrała sobie mała, żeby się rozpłakać. Dlaczego? Bo fakt, że nie ma tu Yuan, znaczy dla niej, że jest ona na nią o coś zła i dlatego się nie pokazała. Westchnęłam cicho i spojrzałam na psiaka.
- Kiba... - mruknęłam cicho i machnęłam lekko głową w bok. To był dla wilczka wyraźny sygnał, żeby rozejrzał się po okolicy. Sama również zlustrowałam przestrzeń wokół, zaraz potem podchodząc do zapłakanej Meihui, i przyklęknęłam przed nią, kładąc jej dłoń na głowie.
- Mei-chan, spokojnie, to na pewno nie jest twoja wina - powiedziałam łagodnie, starając się jakoś ją przekonać, by przestała płakać. - Yuan prawdopodobnie nie jest pewna mojej osoby, nie wie, czego się po mnie spodziewać i dlatego się nie pokazała. Ale jest chyba w pobliżu. Tak mi się wydaje. Więc bądź dużą dziewczynką i nie płacz, dobrze? Nic złego nie zrobiłaś.
Jeśli same słowa nie pomogą, miałam w zamiarze odsłonić przed dziewczynką twarz, układając maskę na głowie tak, by przypadkiem nie spadła. Nie byłoby sensu odkładać jej gdzieś na bok, skoro w pobliżu może być ktoś jeszcze. Zaraz potem uśmiechnęłabym się pogodnie, jak zrobiłam to przy naszym pierwszym spotkaniu. Jeśli Mei choć odrobinę się uspokoi, będę zadowolona z efektów. Pozostanie tylko jedno...
- Yuan, wiem, że jesteś gdzieś w pobliżu i nas obserwujesz, wiedz jednak, że nie przychodzę tu w złych zamiarach, lecz jako towarzyszka Meihui, która to bardzo chciała się z tobą zobaczyć - mówię w eter na tyle głośno, by dało się mnie usłyszeć w najbliższym otoczeniu. - Proszę, nie każ myśleć Mei, że to z jej winy. Słyszałam, że obiecałaś jej ochronę, gdy jesteś w pobliżu, sądzę więc, że nie jesteś złą osobą. Nie skazuj jej zatem na smutek i żal. Jeszcze zdąży do tego dorosnąć.
Nie wiedziałam, czy moje słowa dotrą do Yuan, ale przecież nikt nie zabroni mi próbować, prawda?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Las Empty Re: Las

Pon Sie 24, 2020 7:43 pm
___Dziewczynka była wyraźnie roztrzęsiona, ale powoli dawała się pocieszyć. Słowo klucz – powoli. Pierwsze słowa nie dotarły do niej w ogóle. Kręcący się czujnie naokoło Kiba zmarszczył nos i fuknął cicho, jakby z przyganą, nim wrócił do bacznemu przyglądaniu się okolicy. Dopiero po chwili dziewczynka uniosła na Kitsune zapuchniętymi od łez oczy i pociągała cicho nosem, bardzo delikatnie kiwając głową. Rękawem wytarła buzię i wyprostowała się, rozglądając naokoło. Wyraźnie nic się nie zmieniło – słaby cień kosmosu wciąż dawała o sobie znać, choć było to bardziej wrażenie niźli coś pewnego... Ale dla kogoś, posiadającego szósty zmysł sytuacja była jawna. Dla Mei również... O dziwo. Czyżby mała wydawała się w pewien sposób reagować na kosmos...?
___N-nic, nic n-nie szkodzi. – powiedziała nagle dzielnie, unosząc spojrzenie na Kitsune i uśmiechnęła się leciutko, choć wciąż ze smutkiem. - Gdyby Yuan tu była, t-to bym ją spotkała! Ale powinnam była ją najpierw zapytać czy mogę kogoś przyprowadzić... – dokończyła ciszej Mei z wyraźną, szczerą skruchą. Zmiana na jej twarzy była diametralnie, gdy tylko sobie to uświadomiła. Uniosła dłoń i pomachała w stronę serca lasu. - Yuaaaan~! Przyjdę jutro, dobrze? – zawołała ciemnowłosa dziewczynka. Odpowiedziała jej leśna cisza, ale z jakiegoś powodu pokraśniała, jakby wzięła to za zgodę i przyzwolenie. Chwyciła Kitsune za dłoń, teraz z kolei wskazując drogę do wioski. - Chodźmy do domu! Zostały jeszcze zongzi! – zawołała beztrosko, znów nieświadomie narzucając kolejny cel działania rudowłosej uczennicy.

___OOC Koniec przygody.
Kitsune
Kitsune
Liczba postów : 51

Kosmos
Frakcja: Rycerze Ateny
Zbroja:

Las Empty Re: Las

Czw Sie 27, 2020 1:57 pm

No i nie było odzewu. Yuan zdawała się jednocześnie tu być i nie być, choć trudno to wyjaśnić. Ważniejsze jednak było, że Mei w końcu zaczęła się uspokajać. Pomału ale jednak, a to już było coś. Jedno mogłam stwierdzić - ta mała była naprawdę niezwykła. Zdawała się wręcz wyczuwać obecność przyjaciółki, a przecież nie wyglądała na taką, co poznała kosmos i jego właściwości. Miło jednak było widzieć na jej małych usteczkach uśmiech, choćby był on smutny.
- Chyba masz rację, może niekoniecznie chce się spotykać z obcymi tak bez uprzedzenia - przytaknęłam z lekkim uśmiechem, przyglądając się zaraz, jak mała macha gdzieś w stronę lasu, jakby widziała tam kogoś. Jej wołanie nie napotkało odpowiedzi, ale ona się tym nie zraziła.
I to by w sumie było na tyle. Nasza mała wyprawa do lasu się skończyła, choć każda z nas spodziewała się chyba czegoś innego. Teraz zaś Meihui znów ciągnęła mnie za sobą, na co tylko szerzej się uśmiechnęłam. Raz jeszcze usadziłam ją na swoich barkach, poprawiłam maskę na twarzy i ruszyłam w drogę powrotną do wioski. Kiba wciąż prychał pod nosem, ale nie miałam na to wpływu. Tak czy inaczej odstawiłam Mei do domu przed zmrokiem tak, jak obiecałam. Obie zjadłyśmy jeszcze po dwa zongzi, ja dopiłam już zimną herbatę, a gdy mała zrobiła się śpiąca, utuliłam ją do snu. Wyszłam z chatki jeszcze przed powrotem gospodyni, upewniając się, że drzwi są dobrze zamknięte, a potem wróciłam do siebie. Mimo wszystko zaliczałam ten dzień do udanych.
________
[z/t] -> chatka
Sponsored content

Las Empty Re: Las

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach