Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Brama Główna

Pią Lut 14, 2020 3:52 pm
Główna brama prowadząca do środka zamku Heinstein. Są to ogromne wrota, obudowane z każdej strony kamieniem. Silne i potężne, nie do rozwalenia.
Do bramy wiedzie kamienny most, pod którym znajduje się bezdenna przepaść. Kto w nią wpadnie, zesłany zostanie do Podziemi, gdzie czekać go będzie wieczne cierpienie.
Drzwi pilnowane są przez strażników odzianych w zbroje Surplice. Są najniższymi rangą Widmami. Uzbrojeni są w miecze i włócznie i gotowi są oddać życie w imię Hadesa.
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Sob Lut 29, 2020 2:48 pm
[Start postaci]
[Poranek - nieznaczny czas po wschodzie słońca - nieznaczne zachmurzenie]
OST:
Stalowe oczy zabłysły w słabym świetle słonecznym odbijanym przez kamienne bariery mostu. Po długiej podróży przez Europę w końcu trafili do Państwa Niemiec. Zamek zakryty pod całunem iluzji nie był znany światu, ani tym bardziej dla Beatrix, któraż to zawitała tu po raz pierwszy. Gładka tkanina sukni z długimi rękawami dawno straciła jasnozielony odcień, bo ileż to już strudzonych dni pokonali nie ważąc na deszcz, wiatr, błoto i spojrzenie gapiów? Poszarpana u podnóża przez wyboiste drogi, zabłocone polany, zarośnięte krzewem lasy... ślady brudu i błota, jakby od dawien nie była prana w rzece.

Podążała za mężczyzną, którego zbroja reprezentowała czerń o fioletowym poblasku. Żadnej twarzy, charakterystycznej sylwetki, tudzież oznaki pukla włosów. Nie rozmawiali po drodze, ani zapewne nie przyjdzie im gawędzić przed bramami tegoż miejsca. Zrobiła parę kroków do przodu za swoim przewodnikiem i zatrzymała się przed majestatem zamku. Porywisty wiatr zdmuchnął jej kaptur, odsłaniając oblicze młodej dziewczyny okrytej starganymi, choć nadal prostymi, brązowymi włosami. Niczym stare drzewa okryte mieszanką ciemnobrązową i zieloną mchów. Takie miejsca nie wróżyły nic dobrego, a okrycie ich przed światem zdradzało ku temu konieczność przemyślenia sytuacji.

Zaczęło się to w wieku 12 lat, kiedy w końcu porzuciła swawolną tułaczkę pośród portów lazurowego wybrzeża. W towarzystwie ulicznych dzieci została proszon o iskrę odwagi. Młodzieńczy entuzjazm musiał ukazać biedocie, że wpływy w mieście i bogactwo nie wpływają na odwagę człowieka. Jaka siła ich poprowadzi w znoju, kiedy nawet nie zasmakują także pewności siebie!? Było ich pięcioro, a zeszli oni na najniższą półkę skalną pod wielką skałą Monako. Dokładnie wiedziała, że pora odpływu nastała. Bo nikt by nie stąpał pośród mokrych piasków i ostrych skał, gdyby woda wezbrała się na znaczny poziom. Nie mieli oni za wiele czasów, a więc wszyscy podążali za nią.
Sylwetki dzieci krzątały się za nią, a niewiele pamiętała z ich wyglądu, słów i zachowań. Na pewno były to potulne baranki, które szły na rzeź za znaną w tychże stronach, brązowowłosą dziewką.

Odkryli jaskinie o zarysie skał, które przypominały jadowite kły mitologicznej hydry. To tymże się podziało wejście do pradawnej świątyni Heraklesa? Nie...to był zwykły zbieg okoliczności i próba przejścia przez mroczny szereg jaskiń. Zasiedli na mokrych skałach tuż przed wejściem.  Wyciągnęła z torby pasma włókien lnianych oraz stare szmaty i nasączyła je w olejach, a następnie starannie owinęła wokół niemrawo wystruganej, grubej drewnianej gałęzi. Na pewno stanowiło nie lada zdziwienie pojawienie się walcowatego przyrządu z młoteczkiem u szczytu.
- To zamek kołowy - odparła do dzieci pociągając parokrotnie o młoteczek, by naciśnięcie spustu w następstwie powodowało obracanie się chropowatego żelaznego koła, trącego o niewielki kryształ pirytu. Iskry strzelały, ale trzeba było nie lada cierpliwości, a żeby pochodnia mogła stanąć w płomieniach...

Dobrze kojarzyła, powoli przekraczając most zamku Heinstein. Zamek kołowy jako pierwszy został opracowany w Niemczech, ale jak daleko posunie się człowiek w okrytej mitami erze wynalazków? Wynalazek, to słowo nigdy nie przeszło jej przez myśl dopóki od Ojczyma nie otrzymała tenże 'wynalazek', jak to z dumą jej obwieścił.
Cieszyła się nim niezmiernie i pokazywała każdemu, jakże magiczne właściwości tegoż dzieła. Magiczne, bom często dzieliła się tą nowiną w sposób mistyczny, a wręcz przerażający i budzący w napięciu. Tylko znaczny pieniądz mógł pozwolić na to by pozyskać na własność tak nietypową zabawkę do wzniecania ognia...
Szkoda, że Ojczym nigdy nie podzielił się z tą wieścią, że ten sam zamek kołowy wykorzystywany był w innym, szczególnie krwawym i nowym wynalazku ludzkości...Broni palnej. Tego dnia widziała już w nim nie magię, a konieczność...takowa właśnie była, by zapalić pochodnie. Inaczej by nie weszli do jaskini, bo ciemność tylko światła się boi.

[OCC - Trening start: 29.02.2020 - 14:48]
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Mar 29, 2020 10:59 pm
[2][Poranek - nieznaczny czas po wschodzie słońca - nieznaczne zachmurzenie]
Oczekiwała wraz z przewodnikiem na otwarcie głównej bramy zamkowej. Przewodnik bez słów, czy gestów przemawiał do czujnej straży, któraż to niezwłocznie ruszyła by poinformować o ich wizycie. Im bardziej zastanawiała się nad jej rolą, jaką to spełni po drugiej stronie, tym bardziej miała wątpliwości co do nauk nabytych w rodzinnych włościach. Nie walczyła, ani jak dziewka mogłaby zostać rycerzem? Może całą ideą było zdarcie z niej wszelkiego majestatu i jak naga, tak i bezbronna będzie pełniła role bogatej służki? Pytania nasuwały się, a więc oczekując na odzew straży, oparła się o murek złożony z zimnego kamulca sklejonego nieznanym spoiwem i zerknęła w najczarniejszą z czeluści...

...pradawne miejsce od którego mieli trzymać się z daleka. Zasłyszała o nim z licznych marynarskich opowiastek, ale gdzie dorośli szukali wyjaśnień w niestworzonych historiach o bestiach, marach i strachach, tam dzieci ruszały jedynie z wodzą fantazji. Pochodnia oświetlała wygładzoną powierzchnie jaskini, jakby wyciosana ludzką dłonią. Czyżby to tutaj właśnie miało znajdować się jedno z wejść do świątyni Heraklesa? Rozsądek tego dnia umarł, bo pięciorga z nich zadecydowało się wejść wgłąb tychże jaskiń. Rozmawiali i śmiali się beztrosko, a czas upływał w mokrych czeluściach.

Zdumieli się na widok wielkiej komnaty o litej, prawdopodobnie marmurowej skale odcienia bielistego. Osiem kolumn podtrzymywało starannie zdobione sklepienie, które przedstawiało dwanaście prac Heraklesa. Nie miała znacznej wiedzy o mitologii, ale wiedziała, że wygrawerowane rzeźbienia przedstawiały umięśnioną sylwetkę pół-boga. Podeszła do skruszonego piedestału złudnie przypominającego tron...zaraz...toż to bogate szaty i dobrze ciosane drewno zostało misternie włożone w szpary, a siedzisko choć niepozorne mogło wzbudzać grozę. To na prawej stronie u szczytu wisiała najprawdziwsza ludzka czaszka.

Wszyscy towarzysze Beatrix wlepili wzrok w dziwy tegoż miejsca i szybko zapomnieli o tym, że miał być to wyłącznie test odwagi. Najbardziej żwawy z ich wszystkich osłupiał, kiedy w końcu zasiadła na swoim siedzisku. Jego mina mieszała się w przypływie zaskoczenia i nieposkromionego gniewu, jakby chciał rzec "przechytrzyłaś nas, jaki to test odwagi, kiedy już tu byłaś?". Tak, też była...to nieustronne miejsce, gdzie mogła oddać się ciszy i zagłębić w dźwięk szumu fal. Przyjrzała się pochodni od płomienia po czubek na samym dnie i szybko odrzuciła wygodę siedziska. Trzeba było w końcu rozpalić resztę pochodni umieszczonych na kolumnach. Jasność płomieni nastała...dzisiaj będzie przyglądała się, jak młodzieńcza werwa zaiskrzy we wszystkich przyjaciołach. Tak, jak to niegdyś sama odkryła tenże święty przybytek i nie mogła powstrzymać ekscytacji...

Przestała wlepiać wzrok w czeluść, gdy chłodna, opancerzona dłoń spoczęła na jej prawym ramieniu.
- To już czas...ale do tej pory nikt nie wyjaśnił mi o co w tym wszystkim chodzi? - odwróciła się spoglądając na zakryte oblicze i ciało okute w przepełnioną ciemnością zbroje. Po raz pierwszy się odezwał, ale zgrzyt otwierającej się bramy do zamku Heinstein zagłuszył wszelką mowę. Może uszy ją myliły, ale chciałaby by zagłuszony głos nie płatał jej figla i mówił prawdę...
- Przyjdzie czas i na to.

[OCC - Trening koniec: 29.03.2020 - 22:59]
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Mar 29, 2020 11:01 pm
[3][Poranek - nieznaczny czas po wschodzie słońca - nieznaczne zachmurzenie]

Obite żelazną okową dechy skrzypiały pod ciężarem nowo przybyłych. W murach zamkowych miała pożegnać się ze swoim przewodnikiem, któryż to bez słowa spojrzał na nią w ostatnie i odszedł ku rozpościerającej się wysoko fortecy. Brak pożegnania nie zdawał się dla dziewki zbyt przychylny, ale miała świadomość, że przyjdzie im się jeszcze spotkać. Może zaprosiłaby go na łyk dobrze spalonego w wodzie ziela, dobry gryz mięsiwa polanego miodem i kosz pomarańczy, a w zamian uraczyłby ją opowieściami rycerskiego trudu. Od kiedy wędrowała, aż do dotarcia na miejsce zauważyła pewną istotną kwestie. Ci ważniejsi nie posiadali przy sobie jakiegokolwiek oręża...

... Tak samym mężczyzna o siwym wąsie i wielkich kudłach na głowie pojawił się przed jej obliczem.
- Waszmość Pan będzie mnie oprowadzać po tych ponurych komnatach tegoż zamczyska? - spytała, a milczenie z przytaknięciem miało służyć na jaką, że dziwną odpowiedź. Ukłonił się i zaprosił by podążać za nim, ale cóż człowiek nie przywykł do nowych wygód, a już znalazła sobie potencjalnego adoratora.
- Toż to Serrati! - Przybył młody chłopak odziany w nietypową tunikę, jaka to niegdyś dostrzegła pośród grecko-rzymskiego pospólstwa na jednej z dalekich wycieczek. Nim starszy mężczyzna zwrócił uwagę na oczywisty brak szacunku, poczuła ciepłą młodzieńczą dłoń na opuszkach palców i pozwoliła się porwać nieznajomemu. Najwyraźniej znalazła dużo lepsze towarzystwo, jakże dogodne do jej wieku...

Uciekali długo, aż wielokrotnie straciła tchu, gdy młody chłopak tryskał nadal znaczną energią. Trafiła na wyższe piętro, a po starej drewnianej drabinie otworzyli klapę i wleźli na dach jednego z koszarowych przybytków.
- Ufuu...zmachałam się... - po czym zaczęła się śmiać głośno, bowiem nie spodziewała się takiego otwarcia w te mroczne progi. Zapewne już jest poszukiwana, ale nowe siedzisko pozwalało na zbyt wyraziste widoki w stronę zamkowego placu.
- Toż to szaleństwo, a zdajesz sobie Panocku sprawę, że to uprowadzenie? - roześmiała się jeszcze głośniej, a następnie położyła się obok równolegle na chłodnym, drewnianym zadaszeniu. Słońce zaczęło w końcu świecić, ale nadal czuła lokalny chłód.

[OCC - Trening start: 29.03.2020 - 23:01]
Beatrix
Beatrix
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pon Mar 30, 2020 11:01 pm
[4][Poranek - nieznaczny czas po wschodzie słońca - nieznaczne zachmurzenie]

Silny w ciele i duchu młodzik rozpoznał ją z opowieści ojca. Toż to mogła go zwać teraz kuzynem, a linia Serrati najwyraźniej z pokolenia na pokolenie była wypędzana do tegoż zamkowego przybytku. Już brakowało jej ksiąg i chwili spokoju, ale dostała ostrzeżenie by nie lekceważyć nowych przełożonych. Wywarła już z pewnością złe wrażenie, skoro zgodziła się uciec nowo przywdzianemu przewodnikowi i udać się w nieznane wraz z jednym z uczniów.
- Będziesz miał duże kłopoty, ale miej spokój sumienia, nie wydam ciebie - Tak też się stało, bo kara była iście okrutna w mniemaniu dawnej dworzanki...

... Została proszona o przyjęcie całej sytuacji na poważnie i zaprowadzona do komnaty w murach bramy głównej. Tamże nie mogła powstrzymać zdumienia, że kazali jej przywdziać chłopskie fatałachy. Nie miały one krzty koloru, a ich brązowa tekstura drapała o skórę, niczym źle oskórowana płachta ze starego i zaśmierdziałego zwierza. Wieści okazały się jeszcze brutalniejsze, kiedy wieść już się niosła, że miała stanąć w szranki ze wszelkimi wrogami Wszechmości Hadesa. Mogła zapomnieć o byciu służką, tudzież damą dworu tegoż zamczyska, oto miała dzierżyć zbroje i miecz zapewne, co w ogóle nie mogło przystać tak młodej Pannie...

- Parszywce! - krzyknęła w niewierze, trzymając się za obolały policzek. Jakby celował w nos, to zapewne struga krwi by poleciała, ale starsi uczniowie jasno dali jej do zrozumienia, że za długo tu nie przetrwa. Ubrali ją, a następnie mieli ocenić, czy miała jakiekolwiek pojęcie o wojaczce. Takaż bezczelność, że zabrali ją z rodzinnych stron sądząc, że ułożona na dworze kobieta będzie parać się bronią i bić się, jak to niegdyś oglądała marynarzy tłukących się między sobą w knajpianej zagrodzie.
Wstała i zaszarżowała na najbliższego, a było ich trojga u zamkniętych już bram. Siłą wygramolili ją na plac, teraz musiała się bronić ku uciesze starych bywalców. Zamiast zadać cios, przebiegła parę metrów i potknęła się o okoliczny kamień. Też to pośmiewisko, ale nie mogła przywyknąć do skórzanych butów, które gorzej się nosiło, niż to by się chodziło na bosaka. Do tego chyba skręciła kostkę u prawej nogi, ale to raczej była iluzja...iluzja ciężaru wielkiego upokorzenia i spływających łez. "Po co w ogóle mnie zabrali do tego przeklętego miejsca!?". Zostawili ją w spokoju, bo kazali się im zbierać. Beatrix zaś mieli wysłać na plac ćwiczebny, gdzie miała bliżej się przyjrzeć nowemu powołaniu...

Próbowała sobie przypomnieć wszystko, co uczeń porywacz chciał jej przekazać. Wyśmiała go, a powinna wszystkie jegoż słowa wziąć nader dosłownie. Teraz mogła w milczeniu zdać się na siebie i czekać na moment, kiedy to ona zada pierwszy cios.

[OCC - Trening koniec: 30.03.2020 - 23:01]
]Z/T > Ogród]
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Wto Kwi 07, 2020 7:01 pm
___Wschód słońca pomalował okolicę jasnym, zwiewnym blaskiem, padając miękkimi promieniami na budynek ciemnego zamku. Kto go nie znał, mógł uznać to za czarowne, ale zwyczajne miejsce, bo to, co kryło się wewnątrz, umknęło światłu... Nikt nie wiedział, że w środku zbiera swą potęgę wspaniała armia... Powietrze jeszcze było chłodne, podszyte oddechem nocy, więc nikogo nie zdziwiło to, że Jonas miał narzucony na plecy płaszcz. Wykonywał swoją pracę - czyli sprawdzał przygotowanie wozu do drogi. Przed bramą stał mianowicie całkiem dużej wielkości, kryty powóz konny, praktycznie przerobiona dormeza. Z ciemnego drewna, porządna i elegancka rzecz, ale pozbawiona wyszukanych ozdób oraz znaków rodziny Heinstein, najpewniej dla bezpieczeństwa. Na tyle duża, że zmieściło się tam względnie zwyczajne posłania, miejsce na bagaże podróżników, rozkładany blat i krzesło oraz sporo miejsca, gdzie można by skryć skrzynie ze sprzętem podczas drogi powrotnej i nic nikomu w środku by nie zawadzało. Na tyłach wozu znajdowała się przymocowana, kryta skrzynia z owsem i sianem dla koni, pod spodem ktoś przywiązał swój bagaż - zwierzęta już spokojnie czekały, jeden ogier kary, drugi gniady. Jonas zajął się sprawdzaniem uprzęży - miejsce powoźnika było obite poduszkami i przysłonięte dachem w razie niepogody. Siedział tam już średniego wzrostu nastolatek, włosy miał związane na karku, ubrano go w całkiem szykowny strój powoźnika. Wóz prezentował się całkiem zjawiskowo, nie wyglądając na typowy zaprząg konny, przebudowano go i wyposażono we wszelkie potrzebne rzeczy, nie rezygnując z wygody i stylu. Widocznie wszystko wyglądało jak należy, bo kwatermistrz z zadowoleniem obszedł wóz i przystanął obok, czekając na przyszłych podróżników. Gdy tylko się zjawili, podszedł do nich, wskazując przygotowany do drogi pojazd.
___ - Powóz dla waszmość panów, gotów jest. - powiedział obojętnym, ale formalnie uprzejmym głosem Jonas, kładąc przy okazji pewien nacisk na zwrot grzecznościowy jakiego użył i użył go z pełną premedytacją... Bez złośliwości, po prostu ze znużeniem. Blyth'owie nie byli pierwszymi osobami szlachetnie urodzonymi z jakimi miał styczność i nie ostatnimi. Jego wzrok był zmęczony, choć błyszczała tam żywa spostrzegawczość. Jonas sam wyglądał na takiego, który od zmierzchu do świtu harował, by wszystko przygotować i widać było to na jego poszarzałej cerze. Choć był utrudzony, jego zachowanie tego za grosz nie zdradzało. Wszedł na dwa schodki i otworzył drzwiczki do wnętrza powodu. - W środku znajdują się wszystkie dokumenty prawne, listy, wiadomości oraz mapy, także zasób pieniędzy potrzebnych na tę wyprawę, został przydzielony z solidnym naddatkiem. Mimo to, proszę o powstrzymywanie się przed rozpustą i wydawanie pieniędzy na to co niezbędne - w wozie macie racje żywnościowe, gdyby w drodze nie było miejsca na godny was postój. Uwzględniajcie w swoich posiłkach oraz przerwach na odpoczynek i woźnicę, też tego potrzebuje, a niektórym zdarza się o tym zapomnieć... I postarajcie się by wrócił w jednym kawałku. - powiedział to bez złośliwości, choć w jego głosie dało się wyczuć coś jak subtelne zgorzknienie. Odsunął się, poprawiając płaszcz na ramionach, pozwalając im zajrzeć do wypucowanego wnętrza. - To jeden z naszych lepszych powozów, mam nadzieję, jeśli to możliwe, że wróci w takim stanie w jakim wyjechał... Robert będzie zajmował się nim i końmi. Ponieważ nie wszystko można pieniędzmi kupić, znajdziecie też kilka innych kosztowności, traktat alchemiczny, który poleciła Pani Pandora oraz książki, czysty pergamin i przybory do pisania. W jednej ze skrzyni znajduje się trochę niekonwencjonalnego sprzętu. Gdyby coś się stało i zostalibyście odcięci od pieniędzy oraz cywilizacji, krzesiwa, liny, noże, kociołek na trójnogu oraz koce i skóry. Ubiór, broń oraz przybory osobiste, ufam, macie własne. - dodał, po czym wskazał drogę przed sobą, rozpościerającą się przed wejściem na główny plac Pałacu. - By dotrzeć do Magneburgu, musicie jechać cały czas prosto tym traktem, zaprowadzi was na główny szlak przy rzece Łabie. Stamtąd łatwo trafić. Droga do miasta powinna zająć wam w najgorszym przypadku dwa dni i dwie noce. Pani Pandora oczekuje was najpóźniej za tydzień. Jeśli coś miałoby się opóźnić, macie wysłać gońca z wiadomością. - zwrócił głowę w stronę Nathaniel'a. - Niestety, jak pan wie, w ciągu jednej nocy pańskie zamówienie nie mogło zostać skompletowane. Dostałem jednak informacje, że w przeciągu kilku dni wszystko będzie gotowe i dostarczone do pańskiej komnaty.

___OOC Post dla braci Blyth.
Nathan
Nathan
Liczba postów : 60

Kosmos
Frakcja:
Zbroja: Brak

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Wto Kwi 07, 2020 11:32 pm
___Czas ucieka naprawdę szybko, zwłaszcza kiedy przeznaczasz go na przygotowania do misji. Misji, od której de facto może zależeć cała, twoja przyszła kariera, w tym świecie. Trzeba było się naprawdę postarać, aby niczego nie zepsuć, a opcji zawalenia misji było co niemiara. Mieli na to tak wysokie szanse jak przeciętny student po całej nocy picia, na niezwykle ciężkim egzaminie, na który oczywiście się nie przygotował. Szanse, szansami, ale w dalszym ciągu pozostaje element losowości. Choćby nie wiadomo jak dobrze się przygotujesz, nigdy nie wiesz, co cię może spotkać na twojej drodze życia. Los to była największa dziwka, jaką Nathaniel spotkał w swoim życiu i najwidoczniej jej ulubioną rozrywką było patrzenie, jak ludzie się potykają o te kłody, które im rzuciła pod nogi. Pan Blythe nie miał zamiaru być jej marionetką, gdyż to on decydował o swoim losie i wszystko, czego chciał, to zdobywał. Jeśli kolejnym krokiem na jego ścieżce była Hrabina, to niech się już szykuje na jego przybycie, gdyż przeznaczeniem Magdeburga jest porażka. Zdobędzie, to czego oczekuje od nich pani Pandora, a to jak tego dokona, nie było już istotne. Może wszystko przebiec delikatnie niczym dotyk młodej damy, a równie dobrze może być to ciężka przeprawa jak lanie nahajem.

___Pod bramę główną przybył całkiem dobrze wyspany, a to już był dobry prognostyk na ich podróż. Zważywszy na to, że jego brat tłukł się po nocy, więc odpowiedni spoczynek był nad wyraz niezwykłym osiągnięciem. Nathaniel stawił się ubrany ciemne skórzane spodnie, które miał włożone w wysokie okute buty ze skóry. Zdobiony kaftan, chroniony był przez odpowiedni płaszcz, a na dłoni błyszczał sygnet z herbem jego rodu. U pasa znajdował się miecz ze stali damasceńskiej, a dwa osobne były ukryte w jego jukach. Jako szlachcic mógł podróżować bez wszech miar wygodnie, lecz strzeżonego i tak dalej. Dodatkowe opancerzenie i rzeczy na zmianę miał przygotowane, gdyż nie miał zamiaru w razie czego latać w tak nieprzystosowanych rzeczach. Oczywiście zabawa w pełną zbroję była bez wszech miar durna i on nie miał zamiaru tracić na to czasu.

___Kiedy Nathaniel ujrzał ich środek transportu, to gwizdnął lekko z podziwem. Osobiście spodziewał się czegoś gorszego, a tu proszę. Zaskoczyli go, co jest niełatwą sprawą. Nathan obszedł powóz kilka razy, bacznie się mu przyglądają, również nie zapominając o koniach, których to siła miała go pociągnąć. Poklepał obydwa zwierzaki po boku i poczęstował je jabłkiem, których kilka miał ze sobą na drogę. On nie zbiednieje, a więź zostanie nawiązana.
- Trzymaj młody. – powiedział, rzucając jeszcze jedno woźnicy. Niech chłopak też coś zje konkretnego, a przynajmniej ma jakąś przekąskę. Równocześnie wysłuchiwał wszystkiego, co Jonas miał im do powiedzenia. Kiwał głową, potwierdzając wszystkie przygotowane rzeczy i słuchając porad kwatermistrza. Zapewne miał wiele styczności z rozkapryszonymi szlachetkami, także nie miał czego się dziwić.
- Będziemy dbać o niego, jak o naszego. – powiedział Nathaniel, uśmiechając się szeroko i poklepał Roberta po plecach. Ważne było to, aby mieć dobre relacje. Im lepsze, tym większe poparcie, a co za tym idzie lepsza pozycja. Na wszystko trzeba sobie zapracować, a po prawdzie to cała czwórka była prawie równa. No może Jonas miał większy szacunek o pani Pandory.
- Zdaję sobie sprawę i dziękuję za pomoc. Jeśli to nie byłoby kłopotem, chciałbym uściślić projekt. Otóż chciałbym, aby przygotowano materiały na dwa wykucia. Jedno naturalne, którym można się zając beze mnie. Przy drugim chciałbym być natomiast osobiście. Wpadłem na pewien pomysł i chciałbym go przetestować. – rzekł Nathan i ponownie się uśmiechnąć. Przygodo nadchodzimy.
- Jeszcze raz wielkie podziękowania kwatermistrzu za wszystko. Postaramy się wrócić z wozem i Robertem w jednym kawałku oraz z wykonanym zleceniem pani Pandory. – powiedział przystojniejszy Blythe i uścisnął dłoń starszemu mężczyźnie, aby następnie usadowić się w powozie. Był gotowy do podróży.

OOC:
Trening marcowy start - za zgodą Neve.
Eric D. Blythe
Eric D. Blythe
Liczba postów : 28

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Wto Kwi 14, 2020 1:04 am
Och jakiż stanowili teraz kontrast. Nathaniel. Pełny werwy roześmiany, pewny siebie jak mały chłopiec, do którego należy cały świat, bo wszedł na najwyższe drzewo w okolicy,  i on, Eric skupiony i mroczny jak gradowa chmura. Nawet wtedy wyglądał pięknie, jak sam Lucyfer przed Bitwą z Archaniołem Michałem. Chociaż to nie było do końca właściwe porównanie. W końcu  Blythe liczył że, wynik starcia którego, zamierzali się podjąć będzie  zupełnie odwrotny niż tamtego mitycznego pojedynku, a i dalsze implikacje zapewne będą miały zdecydowanie skromniejsze konsekwencje niż zmiana kursu w którym podążą świat. Pozwoliwszy sobie w myślach na podobną hiperbolę  Eric skarcił sam siebie, za krotochwilność i brak koncentracji,  Choć gro tej szczeniackiej buty zrzucał na fakt, stresu związanego z nie udaną podróżą za mrok, to nadal spodziewał się po sobie zdecydowanie więcej. Prawda była taka ze, podobnie jak jego brat radził sobie jak mógł ze świadomością nowego wyzwania . Chociaż w przypadku Nate’a  zawsze można było uznać że ma dzień idioty, jak to zdarzało mu się nie raz.
Eric Milczał jeszcze chwile pogrążony we własnych myślach. Zignorował nawet to pokraczne, idiotyczne stwierdzenie Jonasa unosząc tylko brew i parskając w kułak jak z dobrego żartu. Nie dało się ukryć, że Kwatermistrz wykonał kawał dobrej roboty. Wszystko było przygotowane niemal zgodnie z  oczekiwaniami Blythe’a , a przecież nie przedstawiał ich nikomu osobiście, tym bardziej już zgorzkniałemu Kwatermistrzowi.  Mógł więc, w ramach nagrody podarować mężczyźnie małą chwile triumfu. Na umizgi Nathaniela do Woźnicy parzył zaś zdecydowanie bardziej krytycznie.
- Chłopak wróci cały i zdrowy jeśli ma głowę na karku i będzie się nas trzymał. Zadbamy o niego.   – zapewnił Jonasa. Choć jego ton był dużo chłodniejszy od Tonu Nathaniela. – Postaram się też, zadbać o to by mój brat nie próbował się do niego dobrać, chociaż wyraźnie ma na to ochotę – rzucił kierując na Nathaniela jadowite spojrzenie „Jeszcze mu For the fuck sake  obciągnij jak Markietanka żeby był zadowolony.” Pomyślał. Kręcąc głową z dezaprobatą. Westchnął cicho. Co by babka powiedziała, upadek obyczajów. Ponownie zwrócił się do chuderlawego Kwatermistrza. Kwestie Nate’a a także jego tajemniczej paczki zdąży jeszcze rozwikłać.

Mimo wszystko Nate ma racje w jednym względzie. Świetna robota Kwatermistrzu. Jesteśmy wielce radzi tobie i twej sprawności w swej sztuce.  -skinął głową zarządcy. – Tymczasem zdaje się, mitrężymy. Pora wyruszać. -  rzucił otwierając drzwi powozu i sadowiąc się w środku. Oparł się o siedzenie i pozwolił sobie na krótki uśmiech.
Ktokolwiek stanął im na drodze, nawet nie wiedział w co wdepnął.


Ostatnio zmieniony przez Eric D. Blythe dnia Wto Kwi 14, 2020 3:13 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : literówki były i drażniły :P)
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Wto Kwi 14, 2020 2:54 pm
___To i tak mój obowiązek, czy ktoś jest za to wdzięczny czy nie. – machnął ręką Jonas na te wszystkie pochwały i radosne podziękowania. Jedyną jego reakcją na to było lekkie zmarszczenie brwi, jakoby wyczuwał w tym coś nieszczerego lub przesadzonego. Albo jedno i drugie. Przygładził odruchowo ciemne włosy i odwrócił wzrok by spojrzeć na przód wozu oraz parę koni. - Robert to cichy chłopak. – dodał kwatermistrz, dziwnie przeciągając swój ton. Zwierzaki skubnęły podsunięte im owoce, natomiast woźnica przyjął jabłko bez słowa, skinąwszy tylko głową w podzięce. Schował owoc pod ubranie, spuszczając wzrok na trzymane w dłoniach pasy od lejców. Jonas odchrząknął. - Czarny koń nazywa się Oktan, gniady Wit. Są odpowiednio wytresowane i łagodne, więc nie będą sprawiały problemów, nawet jeśli zechcecie na nich samych przejechać kawałek drogi. – dodał, po czym przytaknął na słowa Erica. Spojrzał w niebo, na horyzont, gdzie wschodząc słońce malowało świat jaśniejszymi, cieplejszymi barwami. - Życzę powodzenia. – powiedział, żegnając się tym samym Jonas, ukłonił się i odszedł. Robert poczekał aż bracia wejdą do powozu i na ich znak, szarpnął delikatnie lejcami. Konie ruszyły przed siebie a powóz gładko za nimi.

___OOC Zt do Drogi.
Sponsored content

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach