Go down
Hades
Hades
Admin
Liczba postów : 562

Kosmos
Frakcja:
Zbroja:

Plaża Empty Plaża

Pią Lut 14, 2020 11:39 am
Linia wody zetknięcia się z lądem, czyli mówiąc krótko - brzeg wyspy. Miejsce pokryte jest gorącym piaskiem i twardymi kamieniami, które od czasu do czasu szturchane są przez fale wodne. Z tej strony można spokojnie wejść do wody i nie martwić się o swoje życie. Druga strona wyspy to już coś innego. Klif na klifie, za klifem klif.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Sob Lut 15, 2020 8:22 am
Po świcie na plaży można było tego ranka ujrzeć Ror’a siedzącego na kamieniach, które stanowiły sporą cześć krajobrazu tego brzegu. W nocy nie mógł spać więc jeszcze przed świtem udał się tutaj aby medytować. Temperatura była niska, bo poniżej zera ale dla kogoś kto już siedem lat trenuje na tej wyspie nie było to już uciążliwe. Co prawda na samym początku było mu zimno , bo pochodził z słonecznej Francji ale musiał szybko nawyknąć do panujących warunków, wiedział ,że w dzień będzie dwa razy cieplej niż w jego rodzinnych stronach.Lubił to miejsce a szum fal go uspokajał. Myślał też o tym co tu robi i jaki jest cel jego pobytu. Miał nadzieję, że spełni nie tylko swoje oczekiwania ale również uczci pamięć Lucjusza zdobyciem zbroi. To on go zwerbował a dowiedział się o jego śmierci trzy lata temu od Daidobior’a, który jest mistrzem na wyspie Andromedy. Lubił trening z innymi jednak od czasu do czasu wolał to miejsce, bo mógł się skupić i wzniecać swoją energię kosmiczną i wtedy ćwiczyć. Gdy medytował jego ciało otaczała aura jego cosmo. Gdy zrobiło się jaśniej wstał, miał wokół przedramion owinięte łańcuchy, której trzymał również dłoniach. Przeszedł się kilkadziesiąt metrów wzdłuż brzegu i zatrzymał. Było to miejsce gdzie były prawie same kamienie różnej wielkości. Było widać na nich liczne ślady kruszenia, czy też rozdzielania na pół. Obrał sobie na cel spory głaz mógł mieć pewnie kilkaset kilogramów, wypuścił łańcuch zakończony szpikulcem z prawej dłoni prosto w środek głazu.

Rozpoczęcie treningu – 8:22
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Nie Lut 16, 2020 12:25 pm
Francois długo zajmował się rozkruszaniem wielkiego głazu. Zdał sobie sprawę ,że nie jest jeszcze na tyle silny aby próbować go rozkruszyć na pół. Tym razem to natura była górą, bo mimo licznych prób udało mu się tylko go zarysować. Zaczął więc w końcu celować w brzegi tam gdzie kamień był słabszy. Nigdy wcześniej nie natrafił na aż tak twardy i minęło sporo czasu zanim rozkruszył go choć w dość widoczny sposób. Krawędzie były coraz słabsze a po kilkudziesięciu uderzeniach kamień się rozkruszał. Obchodził go z różnej strony. Po dwóch godzinach nieustannych prób zaczął opadać z sił. Ręce mu omdlewały a zdał sobie sprawę ,ze musi wzniecić jeszcze bardziej swoją energię kosmiczną aby kiedyś rozłupać taki głaz jednym uderzeniem tak jak pokazał mu to Rycerz Cefeusza. Zobaczył efekt swoich ćwiczeń i stwierdził po jakimś czasie, że pora udać się do reszty, bo musiał mieć jeszcze siłę na sparingi z innymi uczniami.

Koniec treningu – 12:25
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Plaża Empty Re: Plaża

Pon Maj 11, 2020 11:13 pm
___Łódka nie była zbyt duża. Ot, w sam raz by pomieścić trzy osoby i trochę bagażu. Siedział już w niej mężczyzna w średnim wieku, ogorzały od słońca i z siwiejącą brodą. Jego mocne ramiona trzymały wiosła pewnie i naturalnie, jakby się z nimi urodził – uczniowie znali go może z widzenia, był jednym z nielicznych dostawców towarów na Wyspę Andromedy, jednym z nielicznych znających lokalizację wyspy... Teraz siedział spokojnie w łodzi, pogwizdując cicho, na jego ramieniu siedziała... Sowa. Niewielka, szara sówka, kryjąca głowę pod skrzydłem, pogrążona w drzemce. Tak mała, że można było ją zamknąć w stulonych dłoniach... Na widok zbliżającej się grupy, mężczyzna powstał, skłonił się lekko i wyszedł z łodzi. Bose nogi do połowy łydek zanurzyły się w przejrzystej toni, gdy wyszedł na brzeg i podszedł do Mistrza. Daidalbiore uścisnął mu dłoń z powagą i sam schylił głowę.
___Powierzam ich Twojej opiece Doru. - powiedział.
___Bez przesady... - uśmiechnął się mężczyzna, błyskając białymi zębami, które kontrastowały z jego opaloną twarzą. - Ja tylko ich dostarczam na drugi brzeg i udzielam kilku wskazówek. Woda dziś jest spokojna, więc do południa się uwiniemy, w sam raz przed najgorszymi upałami. - spojrzał w stronę wschodzącego słońca, gdy pierwsze jasne promienie rozlały się na morskiej wodzie. Odetchnął głęboko i wsparł dłonie o boki. Był dość... Szeroki. Umięśnione ramiona oraz nogi, spalone słońcem nadawały mu nietypowy wygląd, kontrastując z prostym ubiorem i średniej wielkości brzuchem. Doru zdawał się być zakonserwowany przez słone morze, żwawy, bystry, ale jednocześnie doświadczony. Uśmiechnął się na widok uczniów i uczennic i gwizdnął znów delikatnie. - No, to ja wezmę wasze bagaże panowie... Pożegnajcie się z paniami jak należy~ - puścił do nich perskie oko, wziął rzeczy Francois'a i Derek'a i wraz z Daidalbiore odeszli w stronę łodzi, dając im trochę miejsca.
___Ulla kręciła lekko piętą w piasku, widocznie przejęta, natomiast nonszalancka poza Styx i złożone na piersi ramiona, jakby średnio się tym wszystkim przejmowała... Pozornie. W przeciwieństwie do jasnowłosej, Styx spędziła prawie całe życie na wyspie i nie pokazywała wiele po sobie. Uczennica westchnęła, poklepała po ramieniu Dereka i uścisnęła go krótko, mając drobny kłopot z tak bliskim kontaktem – zdawała się czuć trochę niekomfortowo. Mimo to powtórzyła gest przy Francois'ie, trzymając go w uścisku nieco dłużej niż chłopaka z blizną.
___Jeśli zginiesz, osobiście pójdę do Hadesu i drugi raz Cię zabiję. - mruknęła cicho przy jego uchu, po czym jakby nigdy nic, odsunęła się, odwracając głowę gdzieś w bok. Ulla pożegnała ich o wiele delikatniej, uścisnęła ich, prosząc, by na siebie uważali, byli ostrożni po drodze i wrócili do nich cało. Styx zachichotała cicho, widząc jak Derek czerwienieje nieco, podczas gdy jasnowłosa schyliła nieco głowę, bawiąc się palcami i zerknęła w bok, jakby na pewno sprawdzając, czy Daidalbiore stoi do nich tyłem... Po czym wzruszyła ramionami i zdjęła maskę, cmokając na pożegnanie Francois'a w lewy policzek, a Derek'a w oba. Przez to chłopak tak się zarumienił, że przez chwilę nie można było ujrzeć jego blizn na twarzy, cerę miał tego samego, wiśniowego koloru... Chorwatka skryła również lekko spłonioną twarz pod maską i wzrok skierowała w dół.
___To na szczęście... Tak moja mama zawsze robiła, gdy ojciec wypływał w morze... A znacie już moją twarz, więc to nie robi różnicy, prawda..? - dodała przyciszonym tonem, a Styx podeszła i klepnęła ją w ramię.
___Skąd wiesz? Może teraz będziesz musiała jednego z nich zabić, huh? - nachyliła się do niej brązowowłosa, na co Ulla stężała, ale po śmiechu Styx poznała, że to tylko żarty. Potrząsnęła głową i dała jej lekkiego kuksańca w bok, na co obie zachichotały. - No, już. Nie trzymamy was dłużej. - rzekła spokojniejszym, poważniejszym tonem dziewczyna. - Uważajcie.
___Wróćcie szybko! - dodała Ulla.
___Daidalbiorre z Doru skończyli układać bagaże w łodzi i odwrócili się w ich stronę.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Wto Maj 12, 2020 8:22 pm
Francois obudził się jeszcze przed świtem. Czul się dobrze choć był nieco podenerwowany. Ubrał się i założył również naramienniki i lewy napierśnik, karwasze i założył łańcuch na przedramiona. Włosy spętał rzemieniem i zostawił grzywkę, którą zaczesał na lewą stronę. Poczekał aż Derek też się uszykuje i poszli na śniadanie zabierając od razu swoje torby z rzeczami. Po posiłku udali się na plażę skąd mieli wypłynąć do Grecji, do Sanktuarium.
Uczniowie zobaczyli ich przewoźnika , który rozmawiał z Daidalbiore’em. Podeszli do niego i przywitali się. Żeglarz wziął od nich bagaże i włożył do łódki. Odszedł nieco od mistrza i mężczyzny i żegnali się z zamaskowanymi kobietami. Na słowa i gest Dora odpowiedział tym samym mrugnięciem okiem. Wiedział ,że wróci cało z kontynentu jednak zdawał sobie sprawę, że bywa i tak ,że szybka wyprawa czasem okazuje się znacznie dłuższą niż się przypuszcza ale obaj uczniowie chcieli wrócić cało z jak się zapowiadało dość łatwej misji. Mieli jeszcze dużo ważniejsze zadanie , a mianowicie zdobycie Brązowej Zbroi Andromedy gdy tylko będą gotowi aby wydobyć ją dna oceanu. Wiedzieli już gdzie leży ale tylko ich nauczyciel mógł zdecydować kiedy będą mogli dzierżyć tytuł Rycerza Ateny. Gdy Styx podeszła i on ją objął i czuł w swych ramionach jej smukłe ale silne ciało.

-Nie martw się , nie będzie takiej potrzeby – odpowiedział jej z uśmiechem

Spojrzał na Ullę, która najwidoczniej obserwowała rozmawiających za nimi. Po chwili zdjęła maskę i ucałowała obu uczniów przy czym blondyna pocałowała w oba policzki. Francuz uśmiechnął się na widok czerwieniejącego się towarzysza. Na pewno teraz wznieciłby najsilniejsze cosmo w swoim życiu. Podobni jak Chorwatka i on myślał, że nic się nie stało , bo już widzieli ją bez maski zanim została wychowanką Rycerza Cefeusza i nie widział w tym nic złego. Choć gdyby to Styx zdjęła maskę to sytuacja znacznie bardziej by się skomplikowała. Jednak i starsza z dziewcząt uśmiechnęła się jakby się nic nie stało.

-Wrócimy – zapewnił błękitnooka, a Derek dla potwierdzenia kiwnął głową

Machnął jeszcze na pożegnanie i skierował swój krok w stronę nauczyciela i przewoźnika.

- Jesteśmy gotowi – powiedział stanowczo

Teraz serca lekko przyspieszyło w jego piersi. Za parę chwil miał opuścić miejsce, które było dla niego domem przez siedem lat. Teraz miał opuścić tą wyspę. Nie na długo, bo tylko gdy zdobędą informacje dla ich mentora ale uczucie towarzyszące opuszczenie tego miejsca było nie do opisania. Czuł się tak jak gdy opuszczał Francję i rodzinę. Tylko teraz wiedział, że wróci za parę dni, a gdy opuszczał rodzinne strony liczył się z tym, że już nie wróci. Teraz jednak był optymistycznie nastawiony i płynął nim Derek, którego śmiało mógł nazwać swoim przyjacielem.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Plaża Empty Re: Plaża

Wto Maj 12, 2020 9:32 pm
___To zapraszam! - zawołał wesoło Doru wskazując łódź. Bagaże zostały już bezpiecznie w środku posadzone. Dodatkowa para wioseł leżała ułożona równo o krawędź, sugerując, że jeden z uczniów, lub obaj na zmianę, będą pomagać mężczyźnie w wiosłowaniu. Daidalbiore uścisnął mu dłoń, spojrzał na Francois'a i Derek'a, po czym po głębokim oddechu położył im dłonie na ramionach. Wyglądał jak zawsze na spokojnego i statecznego, jednak wyraz jego twarzy wyrażał szczerą troskę. Czasy były niebezpieczne...
___Schowajcie łańcuchy przed widokiem postronnych. Nie mówcie głośno o Atenie, bo nigdy nie wiecie, kto słucha. Pilnujcie się przewodnika, gdy już wysiądziecie na brzeg i podczas podróży bądźcie rozważni. - polecił Mistrz prostując się i splatając ramiona na piersi. - Zależy mi, byście dotarli do Sanktuarium cali i zdrowi, nawet jeśli miałoby to zająć kilka dodatkowych dni. Nie pędźcie tam jak najszybciej bez zastanowienia i przede wszystkim, miejcie oczy i uszy szeroko otwarte...
___Wystarczy już. Wysyłasz w drogę wojowników czy niedorostków, co mają mleko pod nosem? – wtrącił się Doru, na co Daidalbiore zerknął na niego z ukosa, ale nie skomentował jego słów. Przewoźnik klepnął się w brzuch, uśmiechając się i wskazując łódź. - Znam Cię, nie wysyłasz byle kogo w drogę, więc sobie poradzą!
___… Wiem to. - przyznał Daidalbiore, skinąwszy uczniom głową. Uśmiechnął się lekko kącikiem warg, robiąc dwa kroki w tył. - Powodzenia.
___Uczniowie weszli na łódź a Doru pchnął ją mocno, aż kadłub wzburzył morską wodę. Wskoczył do środka i złapał za wiosła, pogwizdując wesoło. Wschodzące słońce pomalowało gładką taflę jasnymi refleksami, woda była bardzo spokojna, wręcz idealna na podróż... Styx z Ullą machały chwilę z brzegu, stając obok Mistrza, aż ich sylwetki z każdą chwilą malały... Aż zniknęły całkowicie, wtapiając się w zarys niebezpiecznej Wyspy Andromedy. Z łodzi zdawała się być zwykłą, niepozorną wyspą o ciekawej formie, a tylko uczniowie znali prawdę. Derek pierwszy chwycił za wiosła i wraz z mężczyzną podjął się wiosłowania. Sówka z ramienia Doru wskoczyła do środka łodzi, przysiadając na bagażu chłopaka i wracając do drzemki, ignorując fakt, że sowa w biały dzień i na środku morza była zadziwiającym zjawiskiem. Daleko przed nimi majaczyła linia lądu i miało minąć kilka godzin, nim dobiją do stałego lądu. Tymczasem towarzyszyła im morska bryza, cichy chlupot wody i odległe krzyki mew.

___OOC ZT do Pireus, piszesz pierwszy. Dobijacie do portu w okolicach południa. Twój post rozpoczyna przygodę.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Sob Wrz 12, 2020 10:52 pm
Francois widział już brzeg Wyspy Andromedy. Czekał go ciężki powrót do domu, bo nie płynął uśmiechnięty z wykonanego zadania lecz w żałobie z ciałem towarzysza.
Słońce chyliło się ku horyzontowi ale jeszcze zdąży dotrzeć na wyspę zanim to całkowicie zanurzy się w morzu. Podróż przebiegła sprawnie i bez przeszkód. Przed wyruszeniem zmienił ubranie na to, które zabrał ze sobą i obmył się aby nie było widać śladów krwi. W drodze do portu rozmawiał z Antarą. Rozmowa z nią bardzo mu pomogła i czuł się lepiej choć ta za wiele nie pomogła to przynajmniej pozbył się poczucia winy jakby on był sprawcą zguby blondyna.
Gdy łódź dobiła do brzegu Wyspy Andromedy Francuz wysiadł z niej i wyciągnął ciało Derek’a owinięte w prześcieradło i owinął je wcześniej jego łańcuchem. Kilku uczniów, którzy byli na plaży domyślili się co się stało i podeszli po ciało aby je odebrać z rąk Ror’a a gdy zapytali co się stało on im tylko odpowiedział –Lew- i nic więcej nie mówił prosił tylko aby powiadomić mistrza. Na plaży nie było ani Styx ani Ulli wiec pomyślał, że trenują a nie miał siły im teraz o tym mówić. Stwierdził ,że zrobi to jutro zanim ta wieść obiegnie całą wyspę.
Teraz udał się w stronę swojej chaty i rzucił ostatnie spojrzenie na ciało przyjaciela. Udał się do chaty aby pogrążony w myślach w końcu zasnąć a nowy dzień zacząć tak aby to wydarzenia dało mu jeszcze większą siłę i nie zawieść towarzysza aby za kilkanaście , parędziesiąt lat spotkać się z nim w Hadesie i powiedzieć mu, że nie zawiódł.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Plaża Empty Re: Plaża

Nie Wrz 13, 2020 7:01 pm
___Plaża jakoś szybko opustoszała. Uczniowie zanieśli ciało Dereka w stronę obozu, natomiast paru gapiów, którzy kręcili się nieopodal, zebrało się w mniejsze, rozmawiające przyciszonym słowem grupki. Przewoźnik odpłynął. Nie było wiatru – zdawało się, że cisza spowijająca plażę była aż nienaturalna. Ocean dookoła wyspy był gładki jak tafla lustra, mąciły go tylko drobne zmarszczki przy brzegu. Tylko piasek chrzęścił pod stopami. Francois wolnym krokiem ruszył w kierunku swojej chaty, w której drugie, puste łóżko, będzie przypominało mu o nieobecności niemego przyjaciela... Ze swoją żałobą nie został jednak sam. Zrobił kilka kroków i zdał sobie sprawę, że obok, metr od niego, ale ramię w ramię, idzie postać w niebieskiej zbroi. Bezszelestnie, ale nie ukrywając swojej obecności, Daidalbiore skinął mu lekko głową. Czoło miał zachmurzone, choć spojrzenie czyste a twarz jak zawsze spokojną, nieprzeniknioną. Milczał chwilę, dotrzymując kroku Francois'owi.
___ - Przejdźmy się. – zaproponował w końcu mężczyzna, idąc wraz ze swoim uczniem plażą. Wieczorne słońce chyliło się ku zachodowi, gorące, parne słońce nie torturowało powierzchni wyspy palącymi promieniami. Nie było wiatru, więc nie było morskiej bryzy, choć orzeźwiający zapach soli wisiał w powietrzu. Było spokojnie... Aż za spokojnie. Daidalbiore milczał cały czas, wyraźnie nie mając niczego konkretnego do powiedzenia. Nie oceniał, o nic nie dopytywał, nie radził ani nie ganił. Może czekał, aż Francois sam coś powie – ale czy na pewno? Być może uznał, że ten potrzebuje chwili w jego obecności, może chciał ocenić, w jakim stanie duchowym zobaczy ucznia... Czy młody mężczyzna spróbuje zrzucić ze swojego serca ciężki kamień, czy będzie wolał milczeć, to już jego decyzja. Mistrz tylko był, gdy szli ramię w ramię, okrężną drogę poprzez plażę, w stronę obozu.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Pon Wrz 14, 2020 9:13 pm
Francois na drodze do swojej chaty natrafił na Srebrnego Rycerza Cefeusza czyli jego mistrza. Domyślił się, że ten będzie chciał porozmawiać o tym co się stało i zapytać czy ma dla niego istotne informacje z Sanktuarium, choć to pierwsze teraz na pewno było ważniejsze. Mentor zaproponował aby się przeszli a Francuz tylko kiwnął głową na zgodę.
Spokój, który ich otaczał można porównać do ciszy przed burzą. Obaj szli w milczeniu jak i cały świat dookoła nich jakby milczał. Morze było idealnie gładkie, wiatru również nie było a słońce chyliło się ku zachodowi. Teraz było wielką czerwoną kulą. Wydawało się jakby nikt nie chciał zaczynać rozmowy a szli cały czas plażą wzdłuż morza. Była to bardzo okrężna droga do obozu gdzie mieli kwatery ale jak to na wyspie bywa wszystkie drogi prowadzą w jedno miejsce. Ror czuł jakby niepokój o to co może usłyszeć od mistrza ale sam postanowił zacząć mówić. Nie chciał aby Daidalbiore musiał od niego wyduszać informacje. Szli ramię w ramię . Czuł się jakby szedł przyjacielem, którym co prawda był dla niego ten Rycerz, był nawet dla niego jak ojciec, bo taką funkcje przypisywał temu człowiekowi.

-Mistrzu – zaczął lekko drżącym głosem jakby nie wiedział jak zacząć – to był lew –oznajmił

Myślał co powinien powiedzieć dalej ale postanowił mówi prawdę tak jak przystało na pretendenta do zbroi. Wiedział , że wtedy poczuje ulgę.

- Wraz z Rycerzem Cerbera mieliśmy znaleźć lwy grasujące w okolicach Sanktuarium. Gdy już dwa znaleźliśmy mieliśmy je zabić a gdy one na nas uszyły to Derek się zawahał – powiedział na końcu jakby ciszej nie chcąc mówić źle o swoim towarzyszu, który już na pewno przeprawia się przez Styx.
-Gdybym wiedział wcześniej … - nie skończył zdania

Swój wzrok skierował na twarz nauczyciela. Nie wiedział co ten powie ani jak zareaguje. Był nim szczery a te słowa przyniosły mu nieco ulgi, bo bał się tej rozmowy ale niepotrzebnie. Zrzucił ciężar z barków. Teraz od Daidalbiora zależało czy Francuz poniesie konsekwencje za to , że kolejny adept poniósł śmierć. Według Antary to nie była wina Francuza ale czy według Rycerza Cefeusza? Czy po prostu było to po prostu fatalne zrządzenie losu ?
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Plaża Empty Re: Plaża

Sob Wrz 19, 2020 1:06 pm
___Daidalbiore milczał. Słuchał. Pozwolił Francois'owi opowiedzieć wszystko, co leżało mu na sercu, nawet jeśli skąpił słów i spojrzeń w stronę swojego Mistrza. Szli powoli, a mężczyzna ani razu nie przerwał uczniowi, nie skrytykował ostrzejszym spojrzeniem jego drżącego głosu czy niepewnego jego reakcji wzroku. Przystanęli w końcu, gdy gdzieś wysoko nad nimi zaskrzeczały mewy. Wieczór zdawał się idealny – chłodna noc mieszała się ze skwarem dnia, tworząc przyjemną, wręcz rześką pogodę. W takie wieczory uczniowie zbierali się przy ogniskach by pogawędzić, pośmiać się i wspólnie trenować. Nie każdy jednak czuł taką radość czy swobodę, by móc beztrosko dołączyć do tych zajęć. Prawdę mówiąc, Daidalbiore nie wydawał się również chętny do zwykłej pogadanki. Oblicze jego, choć spokojne, na swój sposób melancholijne, było jak zawsze opanowane. Spod stoicyzmu jego spojrzenia biła dziwna, kosmiczna siła...
___ - … Gdybyś wiedział wcześniej, co byś zrobił? - zapytał cichym, łagodnym tonem Francois'a, patrząc na niego badawczo, choć nienachalnie. Po chwili skierował swój wzrok na niebo. -  Zabronił byś Derek'owi iść z Tobą? Może wtedy ktoś inny zająłby jego miejsce i tym samym, jego los? Może byłaby to Ulla albo Styx... Albo ktoś z Sanktuarium. Nie wiesz tego, prawda, a dalej się obarczasz winą... Nie jesteśmy bogami, by wiedzieć co nastąpi – sama Atena nie potrafi przewidzieć pewnych rzeczy, tym bardziej ja lub Ty. - zakończył krótko Rycerz, po czym podjął się ich przerwanej przechadzki, kiwając w stronę Francois'a głową, by zrównał się z nim krokiem. Szli dalej, w dalszą, dziką część plaży, tam gdzie lepiej było widać słońce kryjące się za falami. Niebo złowróżbnie zabarwiło się krwistą czerwienią... Daidalbiore odetchnął głęboko. Uniósł dłoń, na której zadźwięczały srebrzyste łańcuchy, odbijając czerwone i pomarańczowe refleksy światła zachodzącego słońca. Z jednej strony wyspa pokrywało światło, z drugiej nadchodziła już noc. Jeszcze trochę, wkradnie się tu przejmujący chłód...
___ - Każdy z nas, gdy dołączył do Ateny... - odezwał się Rycerz. -  … Pogodził się z myślą, że nie zna dnia ani godziny, kiedy zakończy swój żywot. Oddajemy jej sprawie nasze dusze i życia. Wiesz o tym, tak samo jak był świadomy tego i Derek. - Daidalbiore zasępił się delikatnie, ale w wyrazie jego twarzy mieszał się smutek oraz ogromna duma. -  Mamy plany, lecz opiewają się one głównie na nauce młodszego pokolenia.... Mamy nadzieję, obawy, poczucie winy czy też miejsca lub osoby, które chcielibyśmy jeszcze móc ujrzeć przed śmiercią – jak każdy inny człowiek... Wiemy jednak, że może się to nigdy nie zdarzyć. Godzimy się z tym. – melancholia w jego głosie była bardzo wyraźna. Nie z powodu jego własnych uczuć – oddania się obowiązkom moralnym czy też jako Mistrz Wyspy – bardziej jakby żałował, że okoliczności obrywają z przyszłości mnóstwo niewinnych osób, które mogłyby żyć o wiele lepszym życiem. Westchnął bezgłośnie. - Nie obawiamy się śmierci ani walki. Śmierć w obronie ludzkości przeciwko Władcy Zmarłych jest czynem chwalebnym, a nawet jeśli Derek nie poległ bezpośrednio w bitwie z Widmami, był sercem związany ze sprawą Ateny... Dołożył swoją cegiełkę do muru, który my rozpościeramy nad światem, by odgrodzić go od zła. – tu uśmiechnął się lekko, poprawiając łańcuch na ramieniu. - Jestem przygnębiony jego śmiercią, jak stratą każdego z moich uczniów albo towarzyszy broni... Ale zarazem, jestem bardzo z was dumny. Wytrwaliście o wiele więcej niż większość osób, które godzą się na walkę z imieniem Ateny, jestem pewien, że dokonasz wielkich rzeczy.
Francois
Francois
Liczba postów : 207

Kosmos
Frakcja: Sanktuarium
Zbroja: Brązowa Zbroja Andromedy

Plaża Empty Re: Plaża

Nie Wrz 20, 2020 4:50 pm
Francois wysłuchiwał słów swego mistrza ale chyba ten źle go zrozumiał. Doskonale wiedział ,że trenując jakby z góry podpisują na siei wyrok, że najprawdopodobniej zginą w obronie ideałów czy nawet podczas prób czy treningu mogą skazać się na kalectwo czy też śmierć ale czy można przygotować się na śmierć bliskiej osoby? Raczej nie można nawet jeżeli widzi się jak inni odchodzą czy też przelewają krew to zawsze jest ból i cierpienie jeżeli się widzi takie obrazy. Miał nadzieję ,że razem z Derek’iem będzie im dane cieszyć się z powrotu na wyspę a kiedyś jak Atena będzie im sprzyjać zostaną Rycerzami, teraz jednak to było przerwane i trzeba będzie żyć dalej.

-Mistrzu już o tym myślałem – powiedział na słowa Rycerza Cefeusza na pytanie co by zrobił gdyby wiedział co się stanie – Po rozmowie z Antarą wiem ,ze to nie moja wina jedynie ciżmo mi z tym , że już go nie ma a motywował mnie i zżyliśmy się w ostatnim czasie dlatego tak mi z tym trudno ale wiem, że każdy decyduje o tym co robi i różnie się to kończy ale wszyscy na tej wyspie jesteśmy tego świadomi – dodał stanowczo

Słońce powoli zachodziło a niebo spowiło się czerwienią , która odbijała się od łańcuchów zbroi. Zimne powietrze zaczęło przypływać wraz z falami, które wpływały i cofały się z piasków plaży. Dzień jak co dzień, to pora na rozmowy wieczorne treningi, żarty przy ognisku ale dziś wielu będzie pewnie wspominało blondyna, który odszedł.

-Mistrzu wiem ,że każdy z nas trenuje dla Ateny i dla obrony świata. Derek nawet gdy już nie walczył pozwolił mi wyzwolić energię jakiej nigdy wcześniej nie znałem. Widziałem i czułem więcej a cosmo jakby wypełniało każdą cząstkę mojego ciała. Na pewno nie odszedł na marne. Jakiś czas temu odbyliśmy rozmowę czy nadal chcę trenować czy te wrócić do Francji w moje rodzinne strony. Nadal twierdze , że chcę trenować i poświęcić życie wykorzystując te pokłady mocy jakie w sobie jeszcze mama i tych które jeszcze musze odkryć – mówił już spokojnie w głosie miał jednak żal gdy wspomniał Derek’a a resztę słów wypowiedział poważnie jakby składał przysięgę , że to wydarzenie da mu tylko siłę.

Gdyby teraz się wycofał śmierć towarzysza poszłaby na marne kiedy odkrył w sobie ,że ma moc dzięki której jest silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet po śmierci przyjaciel pomagał mu w treningi. Na zawsze pozostanie w umyśle Francuza jako blondyn z blizną rumieniący się na widok Chorwatki i bardzo dobry przyjaciel , z którym trenował i żył na Wyspie Andromedy. Gdy Daidalbiore powiedział ,ze jest pewny ,że dokona wielkich rzeczy zawstydził się trochę ale nie okazał tego zbytnio. Za bardzo miał w głowie wydarzenia z kontynentu. Nie za bardzo wiedział co powiedzieć ale stwierdził ,że najprostsze słowa będą najlepsze

-Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy – po słowach kiwnął lekko głową w podziękowaniu

Szli razem przez chwilę w milczeniu a w oddali można było obaczyć dwie zamaskowane postaci , które biegły od strony obozu. Francois domyślił się ,że to Styx i Ulla biegną usłyszeć te słowa od tego , który był kiedy to się stało.

-Ja chcę im to powiedzieć – powiedział do nauczyciela i wyprzedził go idąc na spotkanie z uczennicami. Gdy były już wyhamowały przed nim powiedział tylko to co powiedział innym –To był lew, zginął wypełniając wolę Sanktuarium – powiedział z żalem i dumą jakby mówił o bohaterze, któremu nie można nic zarzucić.

Było widać łzy wypływające spod maski Chorwatki. Będą musieli się pogodzić ze śmiercią Derek’a i żyć tak aby gdy spotkają się w Hadesie można mu było spojrzeć w oczy i powiedzieć, że nie zawiedli jego pamięci i walczyli do końca.
Atena
Atena
Liczba postów : 287

Plaża Empty Re: Plaża

Nie Wrz 27, 2020 9:58 pm
___Potrzeba kompletnej ciszy, by dało się usłyszeć jak kamienie spadają z czyjegoś serca... A nawet jeśli nie wszystkie głazy zawodu, poczucia odpowiedzialności i żalu spadną, to czasem słychać jak pękają. Jak twarda powłoka się kruszy... Daidalbiore przymknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, zmarszczka troski na czole mówiła bardzo dużo o tym, o czym myślał. Pierś uniosło westchnienie, a spojrzenie miał chmurne. Nim się jednak odezwał, z przeciwległego krańca plaży, w ich stronę zbliżały się dwie postacie... Wiedząc kto to, uszanował decyzję Francois'a i milczał, splatając ramiona na piersi i odsuwając się o krok. Uczennice, niemalże bez tchu podbiegły w stronę chłopaka, oczekując wyjaśnień, rozwiania obaw, potwierdzenia, że nie, to pomyłka, to się wcale nie stało... Jednak rzeczywistość była na tyle okrutna, by nie spełnić ich nadziei. Francois powiedział krótko prawdę, bezpośrednio i może nie do końca delikatnie, ale szczerze. Obie zastygły, jakby poraził je lód. Styx odwróciła głowę w bok, zaciskając drżące pięści. Ulla złożyła razem dłonie jak do modlitwy, a łzy kapały na jej zaciśnięte palce. Wzrok wbiła w chłopaka, jakby jeszcze wierząc, że jest jakaś szansa na to, że to wszystko to podły, okrutny żart... Trzęsła się lekko, acz nie wypowiedziała ani słowa – dopiero po chwili spod maski dobiegło przytłumione, z całych sił hamowane łkanie, gdy zdała sobie sprawę, że nic nie zostanie już dopowiedziane. Styx objęła mocno dziewczynę ramieniem i przycisnęła do siebie.
___D-derek... – wyszeptała załamującym się od płaczu głosem Ulla, wciskając twarz w materiał opończy Styx. - N-najpierw Liam... A-a teraz..? – zaniosła się cichym płaczem, podczas gdy brązowowłosa głaskała ją po plecach, kołysząc delikatnie w ramionach. Nikt nic nie powiedział. Dopiero po chwili ujęła Ulle mocno pod ramię i skinęła głową w stronę Mistrza i Francois'a.
___Wracajmy do obozu. – powiedziała krótko, a Daidalbiore przytaknął. Zapadł już zmrok, a wraz z nim pojawił się przejmujący chłód.

___OOC Zt do Ruiny miasta
Sponsored content

Plaża Empty Re: Plaża

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach